Dzień 13 - Perspektywa
Tuesday.
Ten biwak to był naprawdę
świetny pomysł. I choć nie uśmiechał mi się na początku pomysł kompletnego
odcięcia się od rzeczywistości teraz jakoś zmieniłam zdanie. To nam wszystkim
wyjdzie na dobre. Liam wiedział co robi urządzając nam mały terror. Odpoczniemy,
nabierzemy sił i chęci do życia. Same pozytywy!
Rankiem, gdy słońce zaczęło
wschodzić byłam już rozbudzona. Poczułam chęć do porannych ćwiczeń. Wszyscy
jeszcze spali. Wszyscy oprócz Liama i Danielle. No chyba, że jęczeli przez sen
co wydawało mi się dość nieprawdopodobne. Ale... Robili to całą noc?... Trochę
niezręcznie było mi biegać, skakać i wyprawiać inne cuda dookoła namiotów tych
dwóch gołąbeczków, więc nie ruszyłam się ze swojego miejsca. Nie uśmiechało mi
się bezczynne czekanie obok chrapiącego Lou, więc kiedy dzikie krzyki z ust
LeeYum'a i jego dziewczyny ustały wyszłam na zewnątrz, aby zaczerpnąć świeżego
powietrza. Pobiegałam chwilę w miejscu i zauważyłam, że koło krzaka coś się
rusza. To na pewno nie był Borys... Podeszłam bliżej i zobaczyłam Zayna
palącego papierosa. Co jak co, ale od kiedy poznał Stellę starał się to
ograniczać. Lecz bardziej zdziwiło mnie to, że posiada swój narkotyk, choć
rzekomo Liam mu go zabrał...
- Co tu robisz? - zapytałam
siadając obok niego.
- To ty... - chłopak
zaczerwienił się. - Nie mów nic Liamowi, proszę.
- Nic nie powiem, jeśli ty
zdradzisz mi czemu siedzisz tu o tej porze z papierosem w ustach. No, słucham.
- Skrzyżowałam ręce i oblałam go morderczym spojrzeniem.
- Ja po prostu myślę.
- Nad czym możesz myśleć w
środku lasu? Chyba nie o maśle orzechowym...
- O Stelli myślę, o Stelli.
- Westchnął cicho Mulat i zgasił papierosa na małym kamyku, który leżał przed
nim.
- Mógłbyś może trochę
jaśniej? - zapytałam, przewracając oczyma.
- Byliśmy wczoraj na spacerze.
- Wow, to taaakie
niezwykłe. - Zachichotałam.
- Żebyś wiedziała...
Chciałbym ją mieć tylko dla siebie. A nie dzielić się nią z Harry'm. Ten gość
już mocno mnie denerwuje.
- Zayn, co ty opowiadasz...
Jesteście przyjaciółmi. Nawet nie waż się mówić, że jest inaczej. Mówiłam
Stelli, żeby... Żeby... Lepiej wyrzuć dobrze tą fajkę, żeby Li jej nie znalazł.
On ma oczy jastrzębia. - Zebrałam się na sztuczny uśmiech i odeszłam w
stronę środka naszego obozowiska, gdzie powoli zaczęła zbierać się reszta.
Poranek minął nam dosyć
przyjemnie. Zjedliśmy nieco nieudaną jajecznicę i postanowiliśmy wziąć kąpiel w
pobliskim stawie. Podzieliliśmy się na grupy - męską i żeńską. Chłopcy nie byli
zbyt zadowoleni, to można było zobaczyć w ich oczach. Myśleli, że będą mogli
sobie bezkarnie na nas popatrzeć... Cóż, nie jesteśmy na plaży nudystów tylko
na biwaku w lesie. A to jest zupełnie co innego. Wzięłyśmy szczoteczki do
zębów, świeże ciuchy, płyny do kąpieli i grzebienie do włosów i poszłyśmy pod
"prysznic". Wbrew pozorom nie było tak najgorzej. Dało się
znieść.
- Dan, masz coś na szyi -
zaśmiała się Stel wskazując palcem miejsce, na którym widniała dorodna malinka.
- Emmm... Chyba coś mnie
ugryzło... - zawstydziła się.
- Och tak, z pewnością.
Czyżby to COŚ nie miało przypadkiem na imię "Liam"? - uśmiechnęłam
się znacząco.
- Skąd... Skąd ten
pomysł...
- Daj spokój, dziewczyno.
Wszyscy słyszeliśmy co tam się u was w nocy... - zaczęła Kornelia.
- I nie tylko w nocy -
dodałam.
-... Co tam się u was w
nocy, I NIE TYLKO, działo. No. - skończyła z ironicznym uśmieszkiem Nelka,
poczym poklepała mnie po ramieniu i udając wzruszoną, teatralnie powiedziała: -
Och, prawda że to urocze robić takie rzeczy praktycznie pod gołym niebem w
środku lasu?
- Ciekawe kiedy sytuacja
się powtórzy ale z tobą i Niallem w roli głównej. PANI HORAN - wykrztusiła
przez śmiech Stel.
- Kochanie, nie denerwuj
mnie, bo cię Lunką poszczuję, o. - Kornelia skrzyżowała ręce i nadumała się. -
Z resztą nigdy czegoś takiego nie usłyszycie. Nie jestem taka jak wy...
- Taka jak my, to
znaczy...? - zapytałam czesząc świeżo umyte włosy.
- Powiedziałabym
"zboczona", ale to mijałoby się z prawdą... Dziewczyny, kogo ja
oszukuje - uniosła kąciki ust nasza "Królewna". - Ale za nim między
mną a tym głodomorem do czegokolwiek dojdzie, miną wieki. Mówię wam, wieeeki.
- Zobaczymy kto będzie
pierwszy. Ty i Nialler czy Stella i... - tu już nie wiedziałam co powiedzieć.
Harry? A może Zayn? A może lepiej było nie zaczynać tego tematu? Wolałam nie
wspominać o mojej porannej rozmowie z Malikiem. TO by tylko pogorszyło
sytuację.
- Harry czy Zayn? - dokończyła
za mnie Danielle.
- Dobre pytanie. Właściwie
sama nie wiem. Lubię ich tak samo. Nie chcę zranić któregoś z nich, to by było
wstrętne... - Stella skrzywiła się na samą myśl o tym, że mogłaby im coś
takiego zrobić.
- Wolisz, żeby cierpieli
wewnątrz siebie, kłócili się ze sobą i toczyli o ciebie nieustanne walki?
Chcesz ich tak oszukiwać? Po co robisz im nadzieję... Albo jeden, albo nikt.
Zapamiętaj to. Powiedz im otwarcie i szczerze, że chcesz być dla nich tylko
przyjaciółką. Ech. Czemu to wszystko jest takie skomplikowane.
- Dzięki, Tues. Ale i tak
tego nie zrobię - uśmiechnęła się do mnie.
- Skoro już jesteśmy przy
tym temacie... - zaczęła Nel.
- Już się boję - zaśmiała
się Stella.
- Co wczoraj wydarzyło się
na tym spacerze? - dokończyła to, co zaczęła.
- Absolutnie nic...
Rozmawialiśmy i tylko tyle. Gdyby doszło do czegoś więcej nie mogłabym spojrzeć
Harry'emu w oczy...
***
W południe, gdy chłopaki
postanowili odkryć w sobie siłę pierwotnych wojowników i poszli zdobywać
pożywienie dla swojej osady, ja z dziewczynami i Niallem, który postanowił
spędzać czas z dala od jedzenia jeszcze niegotowego do spożycia postanowiłyśmy
trochę poodpoczywać i przy okazji opalić się trochę, wyłożyłyśmy się na kocach
i w ciszy i spokoju cieszyłyśmy się chwilą. Payne nie dał nam żadnego zajęcia
(tak, to dziwne), więc mogłyśmy skorzystać z wolnego czasu w jakikolwiek
chciałyśmy sposób. O Irlandczyku kompletnie zapomniałyśmy. Zamknęłam oczy i
relaksowałam się, gdy nagle...
- CHLUP! - Oblał nas strumień lodowatej wody.
To musiało wyglądać dziwnie. Stadko dziewczyn goniło po lesie wielką gwiazdę pop z pustym wiadrem w ręku. Kiedy przebiegliśmy koło wędkujących chłopców, ze zdziwienia omal nie wpadli do wody - przynajmniej tak mi się wydawało. Nie dziwię im się. Przebiegliśmy ładne kółko. Kiedy przybiegliśmy do naszych namiotów reszta już na nas czekała i uśmiechała się radośnie.
- Dobra robota, Niall - Harry przybił mu piątkę i uniósł kąciki ust jeszcze wyżej.
- CHLUP! - Oblał nas strumień lodowatej wody.
To musiało wyglądać dziwnie. Stadko dziewczyn goniło po lesie wielką gwiazdę pop z pustym wiadrem w ręku. Kiedy przebiegliśmy koło wędkujących chłopców, ze zdziwienia omal nie wpadli do wody - przynajmniej tak mi się wydawało. Nie dziwię im się. Przebiegliśmy ładne kółko. Kiedy przybiegliśmy do naszych namiotów reszta już na nas czekała i uśmiechała się radośnie.
- Dobra robota, Niall - Harry przybił mu piątkę i uniósł kąciki ust jeszcze wyżej.
-
NIAAAAAAAAAALLLLEEEEEERRRRR! - wrzasnęłyśmy z wściekłością. W tym momencie nasz
kochany żarłok powinien wszystkim powiedzieć, że z nami nie należy zadzierać.
Po chwili zaczęłyśmy go gonić po całym lesie.
- Dzięki. Choć w pewnym
momencie myślałem, że naprawdę mnie dogonią.
- Że co?! - Nela wybuchła.
- Więc mówisz, że oblałeś nas tą wodą i zmusiłeś do biegu tak o, bez powodu?!
- Spokojnie, dziewczyny.
Przynajmniej polepszyłyście kondycję. I popatrzcie, jak teraz jesteście ładnie
opalone przez tą wodę - powiedział Liam.
- Oj tak, bardzo ładnie -
Lou zjeżdżał palcem po moim ramieniu. To było takie przyjemne, ale musiałam
zareagować.
- Hej, hej. Rączki przy
sobie kolego. Najpierw spiskujesz przeciwko mnie, a potem domagasz się nagrody
przez jedno miłe słówko? O nie, nie, kochanie - zrobiłam "dzióbek" i
poruszałam głową, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
***
Girl I see it in
your eyes you're disappointed
Cause I'm the
foolish one that you anointed with your heart
I tore it apart
And girl what a mess I made upon
your innocence
And
no woman in the world deserves this
But
here I am asking you for one more chance
Can we fall, one more time?
Stop
the tape and rewind
Oh
and if you walk away I know I'll fade
Cause
there is nobody else
It's gotta be you
Only
you
It's
gotta be you
Only you
Gwieździste niebo, gitara, grono najlepszych
przyjaciół, ukochany chłopak czule cię obejmujący, który śpiewa ci miłosne
piosenki. Czy to nie jest wieczór idealny? Dla mnie właśnie jest. Właściwie
coraz bardziej przekonywałam się co do tych całych "wakacji". Dzięki,
Liam.
***
Dzień 14 - Perspektywa Tuesday
- Dobra, no to kto będzie na tyle odważny i
wejdzie na to drzewo? - zapytam robiąc sobie z dłoni "daszek' którym
częściowo odizolowałam światło od moich oczu.
- Ja na pewno nie - powiedziała Kornelia z
niezbyt szczęśliwą miną. - Moje dłonie by tego nie przeżyły. I tak już
niszczyłam sobie paznokcie, pfff.
- To może ja? - zaproponował Niall.
- Sorrki, chłopcy, ale jesteście zbyt ciężcy. A
więc... - przeleciałam wzrokiem twarze przyjaciół i zatrzymałam się na Stelli.
Zmieniłam ton głosu na niski i powiedziałam: - Szanowna obywatelko, zostałaś
wytypowana do gry o dzikie owoce z tego jakże pięknego drzewa.
- Właściwie czemu nie. Mogę spróbować.
- Ale ja manicure'u już ci nie będę robić,
kochanie - Nelka wykrzywiła się w nieco dziwnym uśmiechu.
- No to wchodzę. Uhm.
Stel przytrzymała się gałęzi i zaczęła przeć do
przodu jakby na drzewach spędziła całe swoje życie. Zauważyła duże, soczyste
jabłko i sięgnęła po nie, aby je zerwać. Wtedy właśnie przeżyłam mały zawał
serca.Stella poślizgnęła się i przez chwilę balansowała na krawędzi gałęzi.
Niestety nie dała rady się utrzymać i... Spadła prosto w ramiona Zayna.
***
- Kurcze, ale jak ty to człowieku zrobiłeś?! -
Niall był zachwycony szybkością i zręcznością Mulata.
- Jak Superman - Stel uśmiechnęła się szeroko i
poczochrała swojego wybawcę po głowie na co on uniósł się ze swoją dumą jeszcze
wyżej, a Harry zawył w duchu z bólu.
- Gdybym stał bliżej... - zaczął kędzierzawy
chłopak, ale natychmiast przerwał mu Irlandczyk.
- To była niesamowita akcja! Gdybym tylko miał
komórkę napisałbym o tym na Twitterze! Wyobrażacie sobie jakie byłoby
szaleństwo?
***
Dzień 15 - Perspektywa Tuesday
- Co miała
znaczyć ta wczorajsza akcja, co? Mieliśmy umowę, ale ty jak zwykle musisz coś
schrzanić. Działasz mi już na nerwy.
- To samo
mógłbym powiedzieć o tobie – warknął Zayn.
- Ja przynajmniej
dotrzymuje słowa i przestrzegam zasad.
- Styles,
nie rozśmieszaj mnie… Starasz mi się ją odbić. Myślisz, że tego nie widać?
- Może
byłoby prościej gdybyś dał już sobie z nią spokój. I tak jej nie dasz tego
czego ona chce – powiedział z wyższością Harry.
- Taaaa,
akurat, bo ty jej to dasz. Robi się coraz zabawniej.
-
Rozpoczynasz wojnę, wiesz?
- Haha,
doskonale zdaję sobie z tego sprawę. I tak nie wygrasz, nie łódź się.
~*~
Cześć, kochani! To znowu ja, Majka. Tym razem padła kolej na mnie, a więc mieliście okazję przeczytać jeden, duży rozdział ode mnie :) Zakończenie celowo takie "inne". Tues po prostu podsłuchała rozmowę chłopców. Wiecie co... Przyznam szczerze, że pod poprzednim rozdziałem zostawiliście malutko komentarzy co nam się nie spodobało. Chyba znowu powrócimy do starej formuły. 7 komentarzy = nowy rozdział. Co wy na to? Aha, przypominam, że możecie zadawać pytania bohaterom naszego opowiadania poniżej (post pt. "Pytania do bohaterów #0"). Pozdrawiam.
@MajaMichalska
rozdział jak zawsze świetny :D czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńOj, Majeczko ;*
OdpowiedzUsuńTutaj w ręcz idealnie rozwinęłaś akcję z Hazzą, Stellą i Zaynem <3 Podoba mi się cały rozdział, ale miałam nadzieję, na ciut więcej Lou i Tues ;/ Dobra, nie ważnę. Czekam na kolejny, z perspektywy Agi <3
Gratuluję ! ;*
Super rozdział jak zawsze : D
OdpowiedzUsuńTwój blog jest świetny, czekam na nn.
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Libster Award! ♥
Inf u mnie.
http://dreamergirlxoxo.blogspot.com/
Pozdro xoxo