Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 25 - "Od kiedy jesteśmy rodzeństwem ?"


 Dzień 19 - Perspektywa Kornelii

 Z jęknięciem weszłam do mojego pokoju. Za mną wszedł Niall, taszcząc moje wszystkie zakupy. Odstawił je przy szafie i spojrzał na mnie z uśmiechem.
  - Dzięki. - Powiedziałam z ulgą, podchodząc do niego.
  - Nie ma za co. - Machnął ręką, dalej się słodko uśmiechając.
 Spojrzałam w jego śliczne, błękitne oczęta. Mogłabym się w nich rozpłynąć ! Widać w nich było czułość. Niall zaczął się do mnie nachylać, przymykając powieki. Ja zrobiłam to samo, nie myśląc za wiele.
  W pewnym momencie usłyszałam, jak ktoś odchrząkuje. Przestraszona odskoczyłam od blondyna i spojrzałam na osobę, stojącą w drzwiach, którą okazał się być Liam. Oczywiście spaliłam buraka.
  - Cześć Li. - Powiedział Niall, udając luz, ale w jego oczach widziałam wściekłość.
  - Tuesday i Stella się pytają czy idziesz z nimi na spacer. - Rzucił do mnie z uśmiechem.
  - Jasne ... niech dadzą mi 10 minut. - Mruknęłam, odwzajemniając jego gest.
 Chłopak pokiwał potwierdzająco głową i poszedł. Blondyn spojrzał na mnie niepewnie i już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale ja mu przerwałam.
  - Niall, pogadamy o tym później ... - Powiedziałam cicho, jednak z ciepłym uśmiechem.
  - Kora, ja cię przepra ... - Zaczął, ale ja uniosłam rękę, by przestał.
  - Nie masz za co. Porozmawiamy o tym później. - Powtórzyłam, patrząc gdzieś w bok.
 Pokiwał smętnie głową i wyszedł. Ja natomiast szybko przebrałam się w ciemne jeansowe rurki, białą bluzkę na ramiączkach i czarne bolerko na 3/4 ze zwężonymi rękawkami. Na nogi założyłam czarne botki na lekkim obcasie. Szybkim krokiem wyszłam z dziewczynami i Luną z domu. Na całe szczęście żadnej fanki już nie było. Zaczynało się powoli ściemniać.
  - W ogóle to która godzina ? - Zapytałam, zaczesując włosy do tyłu.
  - Coś koło 17. - Wzruszyła ramionami Tues.
  - Stęskniłam się za wami. - Powiedziałam cicho.
  - Przecież byłyśmy przy tobie cały czas. - Zdziwiła się Stella.
  - No niby tak ... ale i tak za wami tęskniłam. Dawno nie miałyśmy ... no ten ... normalnego życia. - Wyjąkałam.
  - To prawda ... żałujecie ? - Zapytała blondynka.
  - Sama nie wiem. - Mruknęła Stella.
 Odkąd przyjaźnimy się z One Direction, ciągle ktoś o nas plotkuje. Nie mamy prywatnego życia. Zawsze gdzieś czyhają fotoreporterzy lub zazdrosne fanki, by tylko znaleźć moment do upokorzenia nas. Ma to jednak swoje dobre strony. Zdobyłyśmy przyjaciół, a niektóre nawet miłość.
  - Ja nie. - Powiedziałam pewnie.
  - Ja też. - Przytaknęła mi Tuesday.
  - W sumie ... ja również. - Zaśmiała się Stell.
  - A, niedługo jest taki jakby festyn w tym parku. - Zaczęłam z uśmiechem. - I będą różne konkursy. W tym również taneczny ... Tues, piszesz się na to ? - Spytałam, szczerząc się jak głupi do sera.
  - Nie wiem ... - Westchnęła.
  - Festyn będzie dokładnie za tydzień. - Poinformowałam ją, siadając na ławce i puszczając Lunę, by mogła sobie pobiegać.
  - Dobrze wiedzieć. - Zaśmiała się delikatnie.
  - Postanowiłaś już coś z twoimi problemami sercowymi ? - Zapytałam Stelli.
  - To nie jest takie proste ... - Powtórzyła to po raz kolejny.
  - Rozumiem ... ale powinnaś wybrać jednego, bo ... - Zaczęłam, ale nie było mi dane dokończyć.
  - Tak, tak, gadałam już z naszym psychologiem. - Przewróciła oczyma.
  - Pff ... - Prychnęłam.
  - Oj, Nela, nie bądź zazdrosna. - Zachichotała.
  - Ja ? Zazdrosna ? W życiu. - Pokiwałam głową przecząco.
  - Jasne, jasne ... a co u ciebie i naszego głodomora ? - Zapytała Tuesday z uśmiechem.
  Wypuściłam powoli powietrze, patrząc na nie z miną myśliciela.
  - Chciał mnie dzisiaj pocałować. - Powiedziałam powoli, uważając na słowa.
  - To wspaniale ! - Pisnęła Stella.
  - Przerwał mu Liam ... - Dodałam.
  - To już nie tak wspaniale. - Mruknęła Tues.
  - Potem chciał mnie przeprosić ... - Westchnęłam, a one pokiwały ze zrozumieniem głową. - Może zmieńmy temat ? - Poprosiłam.
  - Spoko. - Powiedziały obie chórem.
 W tym momencie podeszły do nas trzy inne dziewczyny, mniej więcej w tym samym wieku. Patrząc na nas z pogardą, odezwała się najwyższa, brunetka.
  - Jesteście zwykłymi dziwkami. - Warknęła na nas.
  - Wykorzystujecie One Direction ! - Wrzasnęła druga, niższa, blondynka.
  - Nie macie rozumu. Jesteście puste i chamskie. - Wysyczała ruda.
 Spojrzałam na Stellę, której łzy już wcisnęły się do oczu. Wyglądała na zdesperowaną, smutną, a przede wszystkim zranioną.
  - Patrzcie, ta się rozbeczała. - Zaśmiała się kpiąco blondi.
  - Jesteście zwykłymi szmatami. - Wycedziła przez zęby najwyższa.
  - Zamknij się. - Warknęłam do niej, przytulając Stell.
  - Bo co mi zrobisz ? - Zachichotała jak pusta lalunia.
 Tuesday zacisnęła pięści, tak samo jak zęby. Chyba miała wielką ochotę przywalić im. Z resztą ja tak samo.
  - Nic, bo jesteście dziwkami, tchórzami. - Odezwała się ruda.
  - Zamknij się ! - Wrzasnęłam.
 One spojrzały na mnie zszokowane, po chwili wybuchając śmiechem. Tuesday wstała, podeszła do najwyższej i z pięści uderzyła ją w twarz. Moje oczy o mało nie wyszły z orbit, gdy to ujrzałam. Z resztą reszcie również.
 Dziewczyny uciekły, pomagając brunetce ustać na nogi. Zaczęły krzyczeć do nas obelgi, oddalając się.
  - Tues ... Wow. - Powiedziałam, patrząc na nią z podziwem.
  - Dzięki. - Mruknęła, uśmiechając się pocieszająco.
  - Dziękuję. - Wyszeptała Stell, mocniej się we mnie wtulając.
  - Niech sobie nie myślą, że mogą nas bezkarnie wyzywać. - Burknęła blondynka, również ją przytulając.
 Siedziałyśmy tam jeszcze kilkadziesiąt minut, aż się rozpadało. Gdy zaczęło grzmieć z piskiem strachu i śmiechem pobiegłyśmy do domu ...
   
 Weszłyśmy do domu zmarznięte, przemoczone i zgrzytające zębami. Do tego Luna cały czas skomlała i patrzyła na nas krzywo, jakby to była nasza wina, że się rozpadało.
  - Dziewczyny ! Co was się stało ?! - Wrzasnął Liam, patrząc na nas.
  - Brałyśmy prysznic, nie widać ? - Zapytałam ironicznie.
  - Byłyśmy na spacerze, a tu nagle niebo zaczęło płakać. - Wzruszyła ramionami Stella.
  - Dobra, idźcie się przebrać. Za chwilę będziemy oglądać film. - Powiedział Louis, całując Tues w czoło.
 Wszystkie poszłyśmy w swoją stronę. Weszłam z uśmiechem do mojego pokoju, a następnie do łazienki. Pisnęłam przerażona, patrząc w lustro. Wyglądałam okropnie ... włosy całkiem przemoczone, z ubrań kapie woda, a makijaż, którego na całe szczęście nie było aż tak dużo, całkiem rozmazany. Szybko przebrałam się w piżamę, składającą się z szarych, dresowych spodni, oraz różowej bluzki na ramiączka. Włosy związałam w wysokiego kucyka, a makijaż całkiem zmyłam.
  - Mogę ? - Zapytał dobrze mi znany głos, wchodząc do pokoju.
  - Yyy ... jasne. - Powiedziałam z uśmiechem.
  - Słuchaj, ja cię przepraszam ... - Zaczął, a ja spuściłam głowę. Już słyszałam w myślach echo, które brzmiało "po prostu chciałem się zabawić" lub "chciałem tylko wykorzystać chwilę"  - ... ale bardzo mi się podobasz. - Wyznał cicho, spuszczając głowę.
 Poczułam dziwne, ale przyjemne dreszcze. Podniosłam lekko jego podbródek  tak, by patrzył mi w oczy. Byłam niewiele niższa od niego. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, po czym musnęłam wargami jego usta.
  - Ty mi też. - Szepnęłam.
 Chłopak pogłębił pocałunek, który z minuty na minutę stawał się bardziej namiętny i łapczywy. Niestety przerwało nam skomlenie Luny. Oderwałam się od niego, lekko dysząc.
  - Czyli jesteśmy razem ? - Zapytałam.
  - Czyli jesteśmy razem. - Stwierdził.
 Następnie wzięłam Lunę na ręce i powędrowałam z blondynem do salonu, gdzie byli już wszyscy.
  - Co oglądamy ? - Zapytałam, siadając na podłodze pod kanapą.
  - Koszmar Z Ulicy Wiązów. - Zaśmiał się Harry jak prawdziwy psychopata.
 Spojrzałam na niego przerażona.
  - Kto wybierał film ? - Zapytałam, a wszyscy wskazali na Stylesa, który zrobił minę niewiniątka. - Zabiję cię. - Wysyczałam.
  - Tak, tak, też cie koffam siostrzyczko. - Wysłał mi buziaka.
  - Od kiedy jesteśmy rodzeństwem ? - Spytałam, mrużąc oczy.
  - Od kilku sekund. - Wytknął mi język i podał miskę z popcornem.
 Jęknęłam, przenosząc wzrok na ekran telewizora. Wtuliłam się w Nialla i Lunę, po czym zaczął się seans ...
                                                                   ***
 Hi ! Hay ! Hello ! Więc tutaj macie taki mały rozdzialik ode mnie z perspektywy Kornelii. Jak widać, ona i Niall to już nie tylko przyjaciele, ale również słodka parka :D Hip-Hip-Hura !
 Bardzo zawiodłyśmy się na komentarzach ... rozumiemy, że możecie mieć już dość tego wszystkiego ... ale i tak nam przykro. Dziękujemy jednak tym czytelniczkom, które czytają to wszystko i komentują <3
 No to chyba na tyle ... bay ^^

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 24 - 'Wielka wyprzedaż'

Dzień 19 - Perspektywa Stelli

'Z powodu tego szumu który powstał wokół mojej osoby postanowiłam tymczasowo zawiesić bloga...' - wstukałam na klawiaturze i kliknęłam 'Opublikuj'. Oparłam się o oparcie krzesła wzdychając ciężko. Nie sądziłam że do tego dojdzie. Zawieszenie bloga było ostatecznym wyjściem. Niestety plotki i masowa ilość zdjęć które widziałam w internecie i różnego rodzaju czasopismach zmusiły mnie do podjęcia takiej a nie innej decyzji. Mój blog stał się powszechnie znany. Nie miałam już nielicznej garstki czytelników tylko całe tysiące. Z sekundy na sekundę liczba komentarzy jak i wejść rosła. Nie potrafiłam tego ogarnąć. Zamknęłam laptopa aby nie ulec pokusie przeczytania nowych opinii na mój temat. Widziałam ich już i tak za dużo. Te wyzwiska i bluźnierstwa doprowadzały mnie do płaczu. Nikt nie byłby zadowolony gdyby zrównywano go z błotem każdego dnia. To mnie przerastało. Nie sądziłam że przyjaźń ze sławnymi ludźmi może być aż takim wyzwaniem dla zwykłej dziewczyny. Że spędzanie z nimi czasu może okazać się niebezpieczne i uciążliwe. Że doprowadzi do wielu wyrzeczeń. 
Nie tylko w świecie mediów tak wrzało. Moje życie prywatne również nie było usłane różami. Miałam dość bycia nagrodą o którą walczą Zayn i Harry. Ale co miałam zrobić? Nie chcę zranić żadnego z nich. Nie chcę wybierać. Chcę żeby oni przestali rywalizować i znowu zachowywali się jak najlepsi przyjaciele. 
Wstałam z krzesła i podeszłam do wielkiego okna. Widok miałam na północą stronę czyli akurat nad frontowymi drzwiami domu. Przed budynkiem kłębiła się masa rozzłoszczonych fanek z telefonami w ręku. Wysoka brunetka zauważyła mnie i poklepała w ramię osobę stojącą obok niej. Wskazała moją postać a jej koleżanka uniosła głowę w górę aby mnie ujrzeć. Po chwili cała reszta dziewczyn zwróciła na mnie swoje spojrzenia. Zaczęły krzyczeć w moją stronę więc postanowiłam schować się do środka pomieszczenia. Wybiegłam z pokoju kierując się na dół. Z moich oczu popłynęła spora ilość słonych łez. To boli gdy osoby którym nic nie zrobiłaś tak bardzo cię nienawidzą. Wytarłam mokre krople rękawem mojej błękitnej bluzy i starałam się wyrzucić te okropne myśli z mojej głowy.
Na parterze świeciło pustkami. Chłopcy udzielali jakiegoś wywiadu a Tues i Kora wyskoczyły na zakupy. Obiecałam zespołowi że obejrzę ten wywiad więc skierowałam się do salonu. Usiadłam na dużej białej kanapie i włączyłam telewizor. Zatrzymałam się na konkretnym programie i podciągnęłam kolana pod brodę. 

- Oglądałaś wywiad? - zapytał Louis wchodząc do kuchni w której przygotowywałam obiad.  
- Oczywiście - przytaknęłam, nie było to jednak zgodne z prawdą. Nie przyznam się przecież że w połowie wywiadu zmęczona zasnęłam.
- I jak? - ciągnął Louie nie dając za wygraną.
- Yyy... Super! Byliście wspaniali - kłamałam jak z nut.
Chłopak założył ręce na klatkę piersiową i spojrzał na mnie z politowaniem.
- Nie oglądałaś - powiedział z wyrzutem.
- Przepraszam. Zasnęłam w połowie - odpowiedziałam spuszczając wzrok. - Poprawię się - obiecałam.
- No ja myślę! - wykrzyknął chłopak. - Masz jakąś rekompensatę? 
- Zrobiłam spaghetti - rzekłam szczerząc się.
- Hm, hm, hm no niech będzie - przytaknął Boo Bear i zaczął rozkładać talerze.
- A gdzie reszta? - zapytałam lecz brunet nie zdążył odpowiedzieć bo do domu weszli z impetem chłopcy.
Zjawili się w kuchni i każdy po kolei uścisnął mnie. Usiedli do stołu a ja postanowiłam wykręcić numer Tues. Dziewczyn jeszcze nie było a ja zaczynałam się martwić.
- Halo? - usłyszałam jej dźwięczny głos w słuchawce.
- Tuesday? Gdzie wy jesteście? Obiad czeka.
- Wielka wyprzedaż - powiedziała tylko jednak ja i tak wiedziałam o co chodzi. - Nie czekajcie z obiadem. Raczej szybko nie wrócimy.
- No okej, to na razie.
- Pa.
Zakończyłam połączenie i usiadłam przy stole. 
- Coś się stało? - zapytał Liam nadziewając na widelec klopsika.
- Jest jakaś wielka wyprzedaż a bez kupienia przynajmniej setki rzeczy Kora nie wyjdzie - wyjaśniłam.
Chłopcy powoli pokiwali głowami i powrócili do jedzenia. 

- Tuczące to Twoje spaghetti - powiedział Liam gdy po obiedzie siedzieliśmy w salonie. Tues i Kory nadal nie było.
- To dobrze czy źle? - zapytałam.
- Zależy z jakiej strony patrzysz - odpowiedział Leeyum klepiąc się po brzuchu. 
Niall próbował wstać ale sekundę potem znowu opadł na fotel.
- Może chociaż przez godzinę nie będziecie jeść - powiedziałam.
Z korytarza dobiegł dźwięk przekręcanego klucza. Po chwili do salonu weszła zmarnowana blondynka.
- No nareszcie - klasnął w ręce Lou i pocałował swoją dziewczynę w policzek. - Co tak długo?
- Kora weszła do jednego sklepu - pokazała palec wskazujący - i siedziała tam aż każdej rzeczy po kolei nie przymierzyła. Zgadnijcie kto musiał nosić te wszystkie torby? - zapytała dziewczyna ale chyba nie oczekiwała od nas odpowiedzi. - Ja! Ja musiałam je nosić. Była ich chyba z setka! Nigdy więcej nie idę z nią na zakupy! - oznajmiła kategorycznie i opadła na kanapę. 
Do pomieszczenia weszła rozpromieniona Nela. 
- Patrzcie co kupiłam! - krzyknęła pokazując nam swój nowy zakup. - Pudrowo-różowa sukienka od...
- Niny Ricci - dokończyłam niegrzecznie przerywając Korze. Od razu rozpoznałam ten krój. 
- No właśnie. Nawet nie wiecie jak musiałam o nią walczyć! - zaczęła swój zapowiadający się długi monolog. 
- To na pewno świetna opowieść. Więc ty opowiedz ją chłopakom a ja z Tues podgrzejemy wam obiad - powiedziałam ciągnąc zdezorientowaną blondynkę za rękę.
Weszłyśmy do kuchni a ja wyjęłam z lodówki garnek ze spaghetti.
- Powiedziałaś im? - zapytała moja przyjaciółka nakrywając do stołu.
- Komu i o czym? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Zayn'owi i Harry'emu. Kogo wybierasz - rzekła ciszej.
Położyłam naczynie na palniku i przemieszałam zawartość.
- Nie.
- Kiedy zamierzasz to zrobić?
- Nigdy.
- Kiedyś musisz. 
- To nie jest takie proste - odwróciłam się do przyjaciółki.
- To jest prostsze niż ci się wydaje.
- A ty miałabyś odwagę powiedzieć któremuś z nich że go nie kochasz? -zapytałam.
Blondynka westchnęła.
- No widzisz. To nie jest proste - rzekłam ponownie mieszając makaron z klopsikami.
- Stella - zaczęła i położyła mi ręce na ramionach. - Jeśli ich kochasz nie pozwól aby o ciebie walczyli. Tobie nic to nie daje a tylko niszczy ich przyjaźń. Oni w ogóle ze sobą nie rozmawiają a jak już się do siebie odezwą to od razu zaczyna się kłótnia. Gdzie się podziali dwaj najlepsi przyjaciele którzy wygłupiali się i śmiali jakby znali się od urodzenia? Oni nawet na koncertach na siebie nie patrzą. 
- Niszczę ich przyjaźń - powiedziałam smutno. - Kiedy ja wcale tego nie chce...
- Robisz to nieświadomie. Proszę zdecyduj się na któregoś.
- Nawet jeśli mam drugiemu złamać serce? - zapytałam unosząc brwi ku górze. 
- To widać że tylko jeden jest w Tobie zakochany. Jeśli powiesz drugiemu 'nie' to nie złamiesz jego serca tylko uświadomisz mu że to nie ty jesteś tą jedyną - rzekła Tuesday uśmiechając się słabo.
Odwzajemniłam gest i rzekłam: - Powinnaś zostać psychologiem. Umiesz rozmawiać z ludźmi.
Przytuliłam przyjaciółkę dziękując jej tym samym za tą rozmowę. Wiele mi ona dała. Tylko chwila. 'Tylko jeden jest w Tobie zakochany.' Ale który?!


~*~
Hey, hi, hello ;D Kolejny rozdział z perspektywy Stelli :) Co sądzicie? Wiem że pewnie wielu z Was jej nie lubi bo uważa że jest samolubna i okropna ale ona wcale taka nie jest. Postawcie się w jej sytuacji. Miałybyście na tyle odwagi aby któremuś z nich powiedzieć 'nie'? Bo ja nie. Parę razy zauważyłam opinie w których piszecie że jej nie lubicie. Ja uważam że jej postać pokazuje że miłość wcale nie jest taka oczywista. Bez Stelli nie byłoby tego dreszczyku emocji i nutki niepewności. Mam nadzieję że Was nie zniechęciłam i nadal macie ochotę czytać moje rozdziały :) Oby :D 
I druga sprawa. Nie umiem się zdecydować którego z chłopaków moja bohaterka ma wybrać. Więc postanowiłam dać Wam wolną rękę. Obok jest ankieta. Proszę oddajcie głos bo to właśnie on może być decydującym :> Buziaki Agata - @horalek4ever xxx

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 23 - "Czas na deser"

Dzień 18 - Perspektywa Tuesday 

- I jak, Słonko? Przez ten tydzień zapomniałeś choć na chwilę o swojej sławie i karierze? - zapytałam z ironicznym uśmieszkiem nalewając soku pomarańczowego do dużej szklanki, którą zaraz podałam Louisowi.
- A żebyś wiedziała. Poczułem się taki... Taki... Wolny.
- Wolny, powiadasz...? - usiadłam na krześle tuż obok niego i ziewnęłam. Byłam zmęczona, nie zdążyłam jeszcze porządnie wypocząć. Do kuchni wparował Niall ściskając w ręku czekoladowy batonik.
- Cześć wam! - krzyknął radośnie.
- Przed chwilą jedliśmy śniadanie, a ty już biegasz po domu z łapami pełnymi słodyczy? - uniosłam brwi w lekkim zdziwieniu. Właściwie to już nie powinno mnie to dziwić - to było standardowe zachowanie naszego Irlandczyka.
- Czas na deser - poinformował mnie z uśmiechem na ustach.
- Ej, ty, gdzie posiałeś swoją dziewczynę? - rzucił Lou upijając soku ze szklanki.
- Śpi, a bo co?
- A bo nic, tak pytam. Ostatnio takie z was gołąbeczki, że ho-ho - zakpił Loueh, co wywołało wielkie, czerwone rumieńce na twarzy Niallera.
- Po prostu ją lubię... - odpowiedział.
- Ach, tak to się teraz nazywa - zachichotał.
- Daj mi spokój, Louis, znęcasz się nade mną... Znowu...
- Ja? Oj, Niall, nie przesadzaj.
- No dobrze, może mi się podoba. Bardzo mi się podoba. Starczy ci już, hę? - w głosie blondyna można było dosłyszeć nutkę złości.
- O tak, teraz tak Żałuję tylko, że nie nagrałem tego na dyktafon.

Dyskusja dyskusją, ale zastanawiało mnie, gdzie podziewa się Harry, Zayn i Stella. Uciekli gdzieś zaraz po śniadaniu. Postanowiłam, że nie będę zadręczać ich telefonami. Miałam tylko nadzieję, że nadejdzie w końcu ten dzień, w którym Stel w końcu zdecyduje się na któregoś z nich. Może ona tego nie dostrzegała, ale ja widziałam wyraźnie jak oni skaczą sobie do gardeł. Kiedyś najlepsi przyjaciele, a teraz najgorsi wrogowie. To nie była pozytywna zmiana, ona mogła wszystko zniszczyć. W studiu nie pracowało im się dobrze, nie spędzali razem czasu... Walczyli ze sobą o serce mojej przyjaciółki. Rozumiem to, że zarówno Harry jak i Zayn to cudowni chłopcy, ale igranie z ich uczuciami mogło się naprawdę źle skończyć.

Z rozmyślań wyrwał mnie głos zaspanej Kornelii, która właśnie zbliżała usta, żeby pocałować mnie w policzek na powitanie. Otarłam dłonią oczy i uśmiechnęłam się, żeby nie dać po sobie poznać, że coś mnie trapi.

- Widzę, że zjedliście sobie śniadanko beze mnie. Jak miło - dziewczyna posłała mi mordercze spojrzenie.
- Nie chcieliśmy cię budzić, serio - powiedziałam.
- Tak, tak. Zawsze tak mówicie. Ale mniejsza o to... Gdzie jest Stella?
- Nie ma jej - poinformowałam przyjaciółkę.
- Wyparowała razem ze swoimi kochasiami - Lou zachichotał cicho.
- Jak zwykle... Jak zwykle... - westchnęła i opuściła kuchnię kręcąc delikatnie głową.

***

Na Twitterze aż wrzało od plotek. Zaskoczył mnie jedynie fakt, że niektóre tweety były MIŁE, co jeszcze kilkanaście dni temu było niemożliwe. Co chwile pojawiały się nowe interakcje. Postanowiłam odpisać kilku osobom, więc zaczęłam szukać wiadomości innych niż "follow back, please"? 

@Emma_Dave: Jacy są tak naprawdę chłopcy z 1D? Ukrywają coś przed nami?
@TuesdayCollins: Niczego przed wami nie ukrywają, na codzień są tak samo zwyczajnymi chłopakami :) x

@swagjack: Czemu Tommo wybrał ciebie? 
@TuesdayCollins: Zapytaj się go. 

@PolishDirectionerOla: Niech chłopaki przyjadą do Polski! Mamy bigos dla Nialla :D #POLAND 
@TuesdayCollins: Przekaże im to, haha! x

***

Słońce zachodziło, ostatnie promienie pukały w szyby okien. W powietrzu unosił się zapach męskich perfum. Nie byłam do tego przyzwyczajona. Teraz, gdy Louis i ja dzieliliśmy razem łóżko, chcąc nie chcąc musiałam zaakceptować tą woń. Zerknęłam w bok, a uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy. Obok mnie leżał mężczyzna mojego życia przymykając lekko powieki. Było widać, że był w pełni zrelaksowany. Wplotłam dłoń w jego czuprynę i westchnęłam cicho. On był idealny w każdym calu. Jego włosy zawsze były błyszczące, pachniały owocowym szamponem, grzywka opadała mu na czoło. Piękne oczy podkreślone przez długie rzęsy zawsze błyszczały radośnie. Jego usta - zawsze delikatne - przysłaniały rządek śnieżnobiałych zębów. Wysportowane, wyrzeźbione ciało, które dawało mi bezpieczeństwo. A co było najlepsze? Czyste serce. 

~*~

Cześć, tu Maja. Od razu mówię: wiem, że rozdział brutalnie krótki, ale nie miałam na niego pomysłu i chciałam mieć go już z głowy, wybaczcie. Życzę powodzenia Agacie w pisaniu kolejnego rozdziału, haha, jestem ciekawa co wymyśli. + Zbieżność osób i ich Twitterów jest przypadkowa! 

@MajaMichalska