Łączna liczba wyświetleń

środa, 24 października 2012

Rozdział 18 - 'Mam coś na twarzy?'

Dzień 12 - Perspektywa Stelli

Jednym szbkim ruchem ręki wyłączyłam drażniący mnie od paru minut budzik. W myślach krzyczałam tylko: 'Dlaczego już trzeba wstać?!'. Najchętniej pospałabym jeszcze godzinkę, dwie, góra cztery. Jednak było to niemożliwe. Bojąc się że mogę znowu zasnąć zsunęłam kołdrę z ciała czego wynikiem był zimny powiew owiewający mnie od głowy aż po same palce u stóp. Przez całe moje ciało przeszedł niemiły dreszcz i chwilę potem jeszcze bardziej żałowałam że trzeba wstać. Wsunęłam na stopy puchate kapcie a na ramiona założyłam błękitny szlafrok. Było mi teraz o wiele cieplej. Podeszłam do okna i lekko odsłoniłam firankę. Moje oczy nie były jednak gotowe na tak mocne słońce w wyniku czego zmrużyłam je szybko. Po raz drugi - już bardziej delikatnie - odsunęłam firankę i zajrzałam na wewnątrz. Była tam rzeczywiście przepiękna pogoda i już teraz byłam pewna że wyjazd się uda.
Podeszłam do fotela stojącego w rogu pokoju i zabrałam z niego przygotowane wcześniej ubrania. Miałam szczęście że o nich pamiętałam inaczej musiałabym szukać ich w torbie która i tak ledwo się dopinała. Weszłam do łazienki gdzie wzięłam gorący prysznic a także ubrałam się w zabrany z pokoju zestaw. Wysuszyłam włosy nadal lekko ociekające wodą i zaplotłam z nich rozstrzepanego kłosa opadającego swobodnie na prawe ramię. Makijaż ograniczyłam do malinowego błyszczyka i czarnego tuszu do rzęs a biżuterie jedynie do paru bransoletek na lewym nadgarstku.
Wyszłam z łazienki i wzięłam moją torbę którą zaniosłam na dół. Pozostawiłam ją pod drzwiami wyjściowymi obok innych bagaży i weszłam do kuchni gdzie dziewczyny już pałaszowały śniadanie.
- Hej - przywitałam się dosiadając się do nich.
- Hej - odpowiedziały  ospale moje przyjaciółki.
- Wyspana? - zapytała Tues upijając łyk swojej herbaty.
- Niee... Spać mi się chce - odpowiedziałam. - Nigdy nie wstawałam tak wcześnie. Jest dopiero szósta...
- Ale pomyśl sobie tylko jak fantastycznie będzie na biwaku! - próbował mnie pocieszyć przyjaciółka.
- Wiem że będzie, ale jak będziemy wstawać o takiej godzinie to ja się załamie.
- A co ma powiedzieć Nela? Zobacz dziewczyne. Śpi z twarzą w owsiance.
Faktycznie Kora spała w głową w swoim śniadaniu. Nie dziwię jej się. Ona nigdy nie była rannym ptaszkiem, codziennie spała do 11, 12.
- Haha. Masz rację, ze mną nie jest tak źle - odpowiedziałam rozbawiona.
Szturchnęłam lekko Kornelię w ramie a dziewczyna natychmiast się obudziła.
- Długo spałam? - zapytała.
- Nie, wcale - odpowiedziała Tuesday próbując nie wybuchnąć śmiechem.
- O co chodzi? Mam coś na twarzy?
- Tak, i to w sumie na całej - rzekłam a z moich oczy popłynęły długo powstrzymywane łzy śmiechu.
Kornelia wstała z krzesła, poszła do łazienki a chwilę potem słychać było jej przeraźliwy krzyk. Wybuchnęłyśmy z Tuesday donośnym śmiechem i jestem niemal pewna że ta cała sytuacja rozbudziła nas wszystkie.

Gdy tylko zjedliśmy śniadanie i zapakowaliśmy się do samochodu (co wcale nie było takie proste bo co chwilę ktoś się po coś wracał) mogliśmy wreszcie ruszyć. Po drodze zabraliśmy Danielle która jak zawsze promieniała radością. Dziewczyna powitała nas bardzo miło. Widać było że bardzo kocha Liam'a. 
Droga trwała zaledwie pół godziny i około godziny 8:30 byliśmy już na miejsu. Była to spora polana otoczona lasem z trzech  stron a z czwartej przylegająca do jeziora. Zaparkowaliśmy nasz van pod lasem i wyjęliśmy z niego wszystkie bagaże. Na początek postanowiliśmy rozłożyć namioty. Wydaje się że to idzie szybko a tym czasem zajęło prawie dwie godziny! Mieliśmy szczęście że Liam wziął instrukcje bo inaczej zajęło by jeszcze dłużej.
Po rozłożeniu namiotów LeeYum kazał nam ustawić się w równym rzędzie. Nikt z nas nie miał pojęcia dlaczego. W końcu - po długiej chwili milczenia - przemówił:
- Musicie oddać mi komórki.
- CO?! - wszyscy równo krzyknęliśmy nie mogąc uwierzyć w jego słowa. Nikomu z nas nie uśmiachała się sytuacja oddania telefonu.
- Mamy spędzić tydzień zdala od ludzi a ja nie chcę żeby ktoś popsuł nam wyjazd nachalnymi połączeniami - zadecydował chłopak a my niechętnie posłuchaliśmy jego rozkazów i oddaliśmy mu aparaty. Oczywiście nie obyło się bez ckliwych pożegnań w wykonaniu Kory ale u niej to normalka.
- Może pójdziemy na grzyby albo coś...? - zaproponował Niall podczas gdy Nela płakała w jego ramię.
Zgodnie przytaknęliśmy i z Li na czele ruszyliśmy jedną ze ścieżek. Po drodze musiałam kursować od początku naszej grupy aż do końca. Było to z powodu Harry'ego i Zayn'a ponieważ nie rozmawiali ze sobą a każdy z nich chciał spędzić ze mną trochę czasu. Akurat gdy byłam w drodze do Hazzy zatrzymała mnie Tues.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała.
- Chodzę w tą i spowrotem co pięc minut bo te dwa głupki pokłócili się - wyjaśniłam.
- Przestań im dogadzać, jak chcą spędzać z tobą czas niech sami przyjdą a nie 'dzielą' się tobą.
- Masz rację. Zostanę z tobą - postanowiłam.
- No i dobrze. Zdecydowałaś się na któregoś?
- Nie mogę tego zrobić...
- Jak to nie?
- Uwielbiam ich oboje a jakbym jednemu z nich powiedziała 'nie' byłoby źle. Nie chcę się z nimi kłócić czy w ogóle przestać rozmawiać.
- Nie masz któremuś z nich powiedzieć: 'Hej sorry, wolę twojego kumpla'. Masz skupić się na jednym a nie grać na dwa fronty. To może ich na serio wkurzyć i mogą poczuć się oszukani.
- To co ja mam zrobić? - zapytałam.
- Nie robić. Nie robić im nadziei. Oni są w tobie po uszy zakochani. Po prostu zaślepieni miłością chociaż może tylko zauroczeni?
Już nic na to nie odpowiedziałam. Może Tuesday ma rację? Może nie powinnam zachowywać się jak ostatnia kretynka tylko zacząć trzeźwo myśleć i zastanowić się na poważnie o uczuciach jakimi darzę tych chłopców? Nie wiem. Mogę powiedzieć tylko jedno, lub może mieć taką nadzieję - myśleć że po tym wyjeździe wszystko się wyjaśni a moje obawy 'zakochania' ulotnią się? Zobaczymy.
- Stella no chodź! - zawował z końca Harry.
- Nie. To ty chodź tu! - odkrzyknęłam do chłopaka.
- Proszę cię!
W pewnym sensie zrobiło mi się żal chłopaka i spojrzałam smutno na Tues.
- Nie idź.
- Muszę - rzekłam i ruszyłam w stronę Hazzy.
- To po co ja ci prawie wykład kiedy ty się w ogóle nie słuchasz?!
- Pomógł mi bradzo. Zastanowię się nad tym. Dziękuje Tues!
- Nie ma za co...
Podeszłam do chłopaka i uśmiechnęłam się do przyjaciela.
- Co byś chciał? - zapytałam.
- Pobyć trochę z tobą - odpowiedział.
- Ale czemu?
- Bo nie ma dżemu... No i telefonu. Tak napisałbym sms-a. Mam listy pisać? - zapytał ironicznie chłopak.
- To byłoby romantyczne... - rozmarzyłam się.
- W takim razie dzisiaj spodziewaj się listu ode mnie!
- Przecież ja tylko żartowałam... Nie wysyłaj mi listu. Jesteśmy przecież w jednym namiocie. To nie miałoby sensu - zauważyłam.
- Masz rację. Wymyślę coś innego - obiecał Hazz.
- Okej.
- Cieszę się że będziemy razem w namiocie - powiedział po chwili milczenia.
- Ja też...
- Wiesz że lepiej nie mogłem trafić?
- Domyślam się mimo że nie jestem kimś wyjątkowym aby cieszyć się z mieszkania w jednym namiocie.
- Jesteś bardziej wyjątkowa niż ci się wydaje - rzekł i puścił mi oczko.
- Hahah, tak jasne - przewróciłam teatralnie oczami.
- Jesteś.
- Nie.
- Jesteś!
- Nie!
Nasz spór przerwał Zayn wołający z przodu:
- Stella teraz moje pięć minut!
- Okej, już idę! - odkrzyknęłam.
- Musisz już mnie opuszczać? - zapytał ze smutną minką Hazz.
- Też mi smutno z tego powodu, ale niedługo wrócę - obiecałam.
- A jakiś dowód? - zapytał podejrzliwie mój przyjaciel poruszając zabawnie brwiami.
Ponownie przewróciłam oczami i pocałowałam Harry'ego w policzek który zdążył już nadstawić.
- Dziękuje, teraz ci wierzę - uśmiechnął się szeroko Harold.
- Super, bardzo się z tego powodu cieszę - odpowiedziałam rozbawiona i podeszłam do czekającego już na mnie Zayn'a.
- Stęskniłem się wiesz? - zapytał gdy tylko pojawiłam się obok niego.
- Hahah, przecież nie było mnie tylko pięć minut - zaśmiałam się.
- A myślałem że wieczność.
- Nie słodź, nie słodź.
- To sama prawda.
- Oczywiście.
- No tak.
- Dobra, skończmy. Denerwujesz mnie - powiedziałam rozbawiona.
- Ja?! Czym?
- Tym swoim całym urokiem, wiesz?
- No wiem...
- Hahah, mogę zadać ci jedno pytanie?
- Pewnie.
- Pójdziesz ze mną na spacer wieczorem?
- Bardzo chętnie.
- Super, wiesz cieszę się że jesteśmy razem w namiocie - powiedział Zayn a ja byłam pewna że mam deja vu.
- Taaaak... Ja też - odpowiedziałam przeciągale.
- Wracamy - rozkazał Liam i zmienił kierunek chodu przez co my zmuszeni byliśmy zrobić to samo.
Wróciliśmy do 'obozu' nie przestając ze sobą rozmawiać. Niestety nie obyło się bez mojego kursowania w tą i spowrotem ale to pomińmy. Z chłopakami rozmawiało mi się naprawdę wspaniale. Czułam że mogę być przy nich sobą i mimo że 'rywalizowali' o mnie zachowywali się w miarę normalnie choć co jakiś czas mierzyli się złowrogimi spojrzeniami.
- Okej... - zaczął Liam. - My zajmiemy się łowieniem ryb a wy przygotujcie obiad okej? - zaproponował.
- Okej! - przytaknęliśmy chórem i zabraliśmy się za wyznaczone nam obowiązki.

~*~
Hej, hej :D Agata z tej strony :D Co sądzicie o tym rozdziale? Chciałam choć trochę rozwinąć wątek StelZaynHazz xD Kogo wolicie? Steyn czy Stellary? (Nie wiem, możecie wymyśleć inne połączenia, nie jestem w tym dobra xD) Wszystko wydaje się w tym momencie zagmatwane ale mam nadzieję że rozumiecie moją zrypaną wyobraźnię xD Wiem że tak ;D A więc... Piszcie co sądzicie! :* Do zobaczenia :) Agata - @horalek4ever
Sylwia szykuj się! Kolejny rozdział Twój :D

niedziela, 14 października 2012

Rozdział 17 - "Jesteś moim sercem, bez ciebie nie byłoby mnie..."

Dzień 11 - Perspektywa Tuesday

- Okej, brawo! A teraz powiedz "stół z powyłamywanymi nogami" - poleciłam, wyszczerzając zęby. Zachichotałam gdy Lou próbował powtórzyć po polsku ten łamaniec. W tej chwili do pokoju wszedł Harry i ze skwaszoną miną rzucił mi "Dziennik" na kolana. 

- Znów opublikowali jakże ciekawe ploteczki na nasz temat w tym szmatławcu... Jaki bezmózgowiec pisze to ścierwo? - syknął Loczek.
- Bardziej mnie zastanawia kto w to wierzy. - "To koniec ich kariery? Tajemnicze dziewczyny namieszały!", serio? Redaktorzy tej gazety mieli dużą wyobraźnię. 
- Nasze fanki na przykład - Lou wskazał palcem na obraz naszego podwórka, dosłownie zalanego różnymi dziewczynami. 
- Damy radę - pogłaskałam mojego chłopaka po policzku i posłałam Harry'emu ciepły uśmiech.


***

- Wyjeżdżamy - powiedział Liam ocierając twarz chusteczką. Odłożył starannie nóż i widelec na bok talerza i upił łyk soku ze swojej szklanki. 
- Może następnym razem jak coś zaplanujecie, to raczycie mnie poinformować? - Kornelia przewróciła oczami.Co?
- Chyba sobie żartujesz, Li - rzucił Harry. - Chcesz wyjeżdżać? Nie mówiąc nam o tym wcześniej? 
- A Paul? Wyobrażasz sobie jego minę? - Zayn skrzyżował ręce. - Musimy przygotować materiał na nową płytę. 
- Paul już wie. Płyta poczeka, potrzebujemy wakacji - odparł Daddy unosząc delikatnie kąciki ust. 
- Właściwie czemu nie? Sądzę, że to dobry pomysł. Floryda, Vegas, Los Angeles? - Louis zaśmiał się cicho.
- Biwak pod Londynem. Pakujcie tylko potrzebne rzeczy, tak żeby starczyło na tydzień. Aha, no i podzieliłem namioty na naszą dziewięcioosobową drużynę. Więc... 
- Dziewięcio...? - przerwałam monolog organizatora wycieczki z niemałym zdziwieniem. 
- Ja, Hazza, Louis, Zayn, Niall, Nela, Stella, Danielle i ty. 
- DANIELLE?! - wrzasnęłam z zachwytu. Marzyłam o tym, aby ją poznać, ale jakoś nie było okazji. 
- Co w niej takiego? - zapytał Naller z pełnymi ustami. Natychmiast posłałam mu mordercze spojrzenie i starając uspokoić rozradowany umysł skinęłam na Liama, aby kontynuował. 
- A więc... Do dyspozycji mamy 4 namioty. Pierwszy zajmuję ja i Dan, drugi Tues i Lou, trzeci Kornelia i Niall, a ostatni Harry, Zayn i Stella. 
- Co? Dlaczego muszę być w namiocie z tym idio... Z Harry'm? - Zayn zmarszył brwi.
- Nigdzie indziej nie było miejsca - wzruszył ramionami Daddy. 
- Och, dajcie spokój, chłopaki. Będzie świetnie! - Stel uśmiechnęła się szeroko. 


***

Wieczorem byliśmy już gotowi. Ustaliliśmy, że zwierzaki bierzemy ze sobą. Mieliśmy wyjechać o świcie, więc po kolacji od razu udałam się do mojego łóżka, które tak naprawdę należało do Lou. Wtuliłam się w jego tors i rozkoszowałam się chwilą. Czułam jak nabieram sił, byłam na maksa zrelaksowana. 


- Tak się zastanawiam - zaczęłam - co nas łączy. Przyjaźń? 

- Dobrze wiesz, że coś znacznie głębszego. - Jego ręka powędrowała na moje ramię, po którym delikatnie wodził palcami. 
- Doprawdy? 
- Tak. Jesteś moim sercem, bez ciebie nie byłoby mnie. Nie wiem czy się zgodzisz, ale...
- Ale?
- Czy moglibyśmy zostać parą? Tak oficjalnie? 

Zadrżałam. Podniosłam się i wyszeptałam mu do ucha "tak". Lou spojrzał mi głęboko w oczy, a nasze usta złączyły się pocałunku.


~*~

Jest. Wybaczcie, że tak krótko, ale moja klawiatura nie działa i piszę na ekranowej. Mam nadzieję, że dziewczyny mnie nie zabiją za to, że wysłałam naszych bohaterów na tygodniowe wakacje. XD Co sądzicie o Touis'ie/Lousday (Tuesday + Louis)? Pozdrawiam,

Majka,
@MajaMichalska

sobota, 6 października 2012

Rozdział 16 ,,Kuffa, człowieku, daj mi Tues do telefonu, bo cię namierzę i zadźgam obcasem !"

Dzień 10 - Perspektywa Kornelia
  Spojżałam na kierowcę taksówki, który ładował właśnie moje
liczne torby, walizki i torebki do bagażnika. Miałam złe przeczucia ...
Nasunęłam okulary na nos i wsiadłam do taksówki. Po jakiś 40 minutach
drogi dojechałam pod nasz dom. Zapłaciłam taksówkarzowi i jakimś cudem
wtargałam te wszystkie torby do salonu. Rozejżałam się. Szybkim krokiem
poszłam do pokoji mojich przyjaciółek i przerażona (plus okropnie
wściekła) wybrałam numer Tues.
 # Rozmowa #
  - Halo ? - Usłyszałam męski głos ...
  - Eee ... jest Tuesday ?
  - Zależy dla kogo.
  - Kuffa, człowieku, daj mi Tues do telefonu, bo cię namierzę i
zadźgam obcasem !
  - Aha, ty pewnie jesteś Kornelia. Już daję Tues.
  - Halo ?
  - Tues !
  - O Kornelia.
  - Nie, królik bugs.
  - Co tam u cb ?
  - No nie wiem. Hmm ... moja mama obudziła się ze śpiączki i znowu
będzie prowadzić dom mody. Ostatnio poznałam nowych znajomych. Aha i
moja kuzynka kupiła mi śliczny sweterek. Coś jeszcze ... A tak ... GDZIE
WY DO CHOLERY JESTEŚCIE ?!
  - Ale czekaj, przyleciałaś już do Londynu ? Przecież lot miał być
dopiero jutro.
  - W tej chwili do domu ! Musimy sobie coś wyjaśnić !
 # Koniec #
 Wściekła, nie czekając aż coś powie, wcisnęłam czerwoną
słuchawkę. Zeszłam po schodach do kuchni, w której napiłam się wody i
lekko się uspokoiłam. Chwyciłam pierwsze lepsze ciuchy i
pomaszerowałałam do łazienki.
 Ubrałam TEN
zestaw, a włosy wyprostowałam i spięłam w luźnego koka. Leciutko
poprawiłam makijaż i już schodziłam po schodach, gdy zadzwonił dzwonek
do drzwii. Zamknęłam oczy, by  uspokojić się troche, wzięłam
głęboki oddech, podeszłam do drzwii, po czym je otworzyłam. W nich
stała 7 osób.
  - Kornelia ! - Dziewczyny rzuciły się na mnie i zaczęły piszczeć.
  - Tak, was też miło widzieć. - Przewróciłam oczyma, a mój wzrok
napotkał spojżenia pięciu tak dobrze mi znanych chłopaków. - Yyy ...
  - Nela, to jest Zayn, Liam, Niall, Louis i Harry. W skrócie, twoji
idole. Chłopaki, to jest Kornelia Rudd, córka sławnej projektanki, któa
posiada dom mody w Polsce, oraz ojca biznesmena. - Wyszczerzyła się Tues.
  - Czyli to ta Kornelia, której zdjęcie nam pokazywałyście i która
wpadła na pomysł z tą szatnią ? - Zapytał Liam, a ja stałam jak wryta
w ziemię.
  - Nom. - Zaśmiała się Stella, spoglądając na mnie.
  - Czeeeść. - Uśmiechnęli się.
 Wpóściłam chłopaków do salonu, piorunując chichoczące dziewczyny.
  - Napijecie się czegoś ? - Zapytałam, a wszyscy pokiwali przecząco
głową. - Dobrze, więc teraz WY - pokazałam na moje BFF. - wyjaśnicie
mi, co do cholery się dzieje.
  Dziewczęta z małą pomocą chłopaków, opowiedziały mi wszystko (z
nadzwyczajnymi szczegułami). Gdy opowiadali Zayn i Hazza, widać było
(przynajmniej dla mnie) że bardzo zależy im na Stelli, jednak
wiedziałam, że jeden z nich jest w niej tylko zauroczony. Z kąd to wiem
? Ponieważ dwoje chłopców nie mogą zakochać się w tej samej
dziewczynie. Los by na to nie pozwolił ...
  - Kornelia, a może opowiesz coś o sobie ? - Zaproponował Liam.
  - No ok. Co byście chcieli wiedzieć ?
  - Ulubiony kolor ? - Zayn.
  - Co najchętniej jesz ? - Niall.
  - Czy lubisz marchewki ? - Louis.
  - Masz prawo jazdy ? - Liam.
  - Wszystko. - Wzruszył ramionami Zayn.
  - Więc najbardziej lubię, granatowy. Nie jadam mięsa, na jego widok
robi mi się słabo, a najchętniej spożywam szarlotkę. Lubię marchewki.
Chyba jako jedyna z nas - Wskazałam na dziewczyny. - mam prawo jazdy.
Cuż, nie mam rodzeństwa, a tak jak już wcześniej wspomniała Tues,
moją matką jest projektantka mody i biznesmean. Mam 18 lat, a w
przyszłości chce być weterynarzem. No i jak moja mama, mieć własny dom
mody. Często przeglądam strony plotkarskie, oraz gazety z tąd wiem o
"Tajemniczym trójkącie", oraz "Tajemniczej blondynce,
która spotyka się z Louisem Tomlinsonem". - Nakreśliłam w
powietrzu tak sławny na całym świecie cudzysłów. - Nie umiem żyć bez
mojego telefonu. Mam doskonałą pamięć. Uwielbiam zakupy. -
Powiedziałam, lecz mi przerwano.
  - O tak. Mówiliście, że mamy za dużo ciuchów itd ? Nie dorastamy jej
do pięt. - Powiedziała Stella.
  - Tsaa, więc może będę mówić dalej ? Więc gram na gitarze i
śpiewam. To chyba koniec. - Uśmiechnęłam się miło, spoglądając na
nich. Loui gapił się na Tues i najprawdopodobniej mnie nie słuchał.
Zayn i Harry mnie słuchali i siedzieli obok Stelli, Zayn po prawej, a
Harry po lewej. Liam przyglądał mi się z niezwykłą ciekawością, a
Niall był we mnie wpatrzony jak w obrazek ...
  - Dobra, więc się pakuj. - Powiedział Liam, wstając.
  - Co ? - Zapytałam szybko, unosząc jedną brew.
  - No, chyba nie myślisz, że będziesz tutaj mieszkać sama. -
Zaśmiała się Stella.
  - Hmm ... zostać tutaj całkiem sama, czy jechać do zupełnie mi
nieznanych osób, by u nich zamieszkać ? - Zrobiłam minę myśliciela.
  - Kornelia, przestań. - Spojżała na mnie błagająco Tues.
  - Hmm ... ale mam u was - wskazałam na dziewczyny - po jednej
przysłudze.
  - OK. - Zaświergotały.
 Chłopaki wzięli moje torby, walizki, torebki, no i oczywiście inne
takie rzeczy i poszliśmy do ich mini wana. Prowadził Liam, a ja
towarzyszyłam mu na miejscu pasażera z przodu. Za nami siedzieli Tues,
Louis i Niall, a na samym końcu siedzieli Zayn, Stella i Harry.

 Gdy dojechaliśmy, weszłam do "mojego" POKOJU,
który swoją drogą bardzo mi się spodobał i rozpakowałam moje manatki.

 Przy drzwiach po prawej stronie były kolejne drzwi, prowadzące do
przestronnej garderoby. Na jej przeciwku, były dębowe drzwi, prowadzące
do łazienki, która była w kolorze kremowym. Obok łazienki we wcięciu
znajdowało się łóżko, nad którym była "półka", gdzie
stały dwa wazony, a po między nimi wisiał obraz. Na przeciwko łóżka
stał stolik, a po jego prawej znajdowała się kanapa, nadktórą wisiało
duże lustro, podobne jak w łazience, na przeciwko której była pufa od
TOALETKI.
Podłogę zdobiła beżowa wykładzina, a ściany były koloru capucinno,
tak jak sufit.
 Po skończonym wypakowywaniu, usiadłam na pufie i zaczęłam przyglądać
się sobie w lusterku.
  Szczerze mówiąc myślę, że jestem żałosna. Uroda ma mi dodawać
pewności siebie, którą udaję, że mam, a to, że zachowuję się jak
księżniczka, nie jest spowodowane tym, że pochodzę z bogatej rodziny, a
raczej tym, że prubuję się dowartościować i chcę być zauważalna.
Moja miłość do butów jednak nie jest wyssana z palca. Po prostu uważam
je za najfajniejszy dodatek. Prubuję się dowartościować również tym,
że daję moim przyjacielom tyle prezętów, chociaż ... nie. Po prostu
ich kocham. A co do tego, jak reaguję na koty ... to długa historia, przy
której się wzruszam, po mimo, że nie jest ckliwa ... Szczerze mam dość
tego kogo udaję i nie pokazuję siebie, tej nieśmiałej, a za razem lekko
zadziornej dziewczynki, którą kiedyś byłam ...
  - Kornelia ? - Zapytał KTOŚ, wchodząc do mojego pokoju.
  - Tak ? - Zapytałam, odwracając się do niego.
  - Kazali mi przekazać, że kolacja jest już gotowa. - Uśmiechnął
się ciepło.
  - Zaraz przyjdę. - Uśmiechnęłam się lekko.
  - Kornelia ... ?
  - Please, mów mi Kora, albo Nela, bo w ręcz niecierpię tego imienia. -
Skrzywiłam się lekko.
  - Przestań, masz śliczne imię. - Uśmiechnął się do mnie i już
chciał wyjść.
  - Niall ! - Krzyknęłam za nim od razu.
  - Tak ? - Szybko odwrócił się do mnie na pięcie z uśmiechem.
  - Chciałeś mi coś powiedzieć. - Posłałam mu pytające spojżenie z
uniesionymi kącikami ust.
  - A tak. Czy chciałabyś dzisiaj przejść się ze mną po kolacji do
parku na spacer ?
  - Hmm ... pomyślę nad tym. - Uśmiechnęłam się chytrze.
  - Proszę. - Zrobił oczka "a la kot ze Shreka".
  - Nooo dooobraaa. - Przewróciłam oczyma.
 Po chwili chłopaka nie było już u mnie w pokoju i chociaż to może
wydawać się banalne, ponieważ chyba każda fanka 1D by tak zareagowała,
zaczęłam skakać po pokoju i piszczeć w poduszkę.
Jednak na całe szczęście się opanowałam i uspokoiłam, zanim do mojego
pokoju weszły dziewczyny z dziwnymi smailami na mordce.
  - Co wy takie w skowronkach ? - Zapytała, mrużąc oczy.
  - Wiemy, że idziesz z Niallem na randkę. - Pisnęła Stella.
  - Po pierwsze, to nie jest randka tylko przyjacielskie spodkanie, a po
drugie, z kąd ? - Skrzyżowałam ręce pod biustem.
  - Niall chodził jak po chmórach i powiedział chłopakom, co
podsłuchałyśmy. - Wyszczerzyła się Tues.
  - Dobra, bez większych szczegułów, chodźcie na kolację. -
Pociągnęłam je w stronę jadalni na dole.
 Usiadłyśmy przy stole, a do nas dołączyli chłopcy. Zjedliśmy dosyć
smaczną kolację, jednak gdy Louis przyniusł talerz z mięsem, poczułam
się słabo i zapadła ciemność ...

 Gdy prubowałam otworzyć oczy, poraziło mnie okropnie silne światło,
rzez co ponownie je zamknęłam. Gdy powoli zaczęłam się do niego
przyzwyczajać, otworzyłam powieki, a nad sobą ujżałam sześć
szepczących głów.
  - Co się kurna stało ? - Zapytałam po polsku, na co chłopcy zrobili
dziwną minę.
  - Louis, ten dureń. - Powiedziała lekko zdenerwowana Stella po polsku.
- chciał sprawdzić, czy muwisz prawdę z tym mięsem, więc przyniusł je
na stół, a ty gdy je ujżałaś, od razu straciłaś przytomność. -
Dokończyła, patrząc wściekle na Lou.
  - Że co ?! - Krzyknęłam ale już po anielsku.
  - Przepraszam. - Opuścił głowę.
  - Karetka już jedzie. - Rzekł Li, wchodząc do salonu. - O, Kora się
już obudziła.
  - W tej chwili odwołaj karetkę, a ty. - Wskazałam na Nialla. - Zbieraj
się, bo idziemy na spacer. - Podniosłam się w trymigach z kanapy i
pomaszerowałam do "siebie", patrząc na zdziwione miny moich
znajomych.
 Przebrałam się w TO.
Włosy związałam w długiego, luźnego warkocza i zeszłam do salonu,
gdzie czekał już Niall, gadając z Liamem. Odchrząknęłam, a oni
błyskawicznie spojżeli na mnie.
  - Korne ... Kora, wylądasz ... ten ... no, jak to się nazywa ... em ...
- Zaczął się jąkać i dostał od Li z sójki. - ... a no tak.
Wyglądasz ... pięknie. - Uśmiechnął się nieśmiało.
  - Dzięki. - Zaśmiałam się i wyciąnęłam w jego stronę dłoń,
którą od razu złapał.
  - Będziemy za dwie godziny ! - Krzyknął Niall, gdy już
wychodziliśmy.

 Szliśmy przez piękny, Londyński park, który aż świecił zielenią.
Patrzyłam na niego z zachwytem, który aż zapierał dech w piersiach w
ciszy, która była troche przyjemna, a troche krępująca. Chciałam ją
przerwać, jednak nie wiedziałam jak ...
  - Mam takie pytanie ... - Zaczął nieśmiało Niall.
  - Pytaj. - Uśmiechnęłam się szeroko.
  - Czy masz ... chłopaka ? - Zapytał, odwracając wzrok, a ja
parsknęłam śmiechem.
  - Nie. - Rzekłam, a on spojżał mi głęboko w oczy.
  - To dobrze. - Zaśmiał się i poruszał flirciarsko brwiami.
  - Zbok. - Mruknęłam.
  - Bez przesady, wiesz, że tak naprawdę zbokami jest ponad 70 %
dorosłych osób ma myśli ero ... - Nie dałam mu skończyć.
  - Spójż ! - pisnęłam i wskazałam na małą psinkę, błąkającą
się to tu, to tam.
  - Jaki słodki. - Uśmiechnął się od ucha do ucha Niall i kuznał obok
malucha i zaczął go drapać po łebku.
  - O matko. - Wziełam go na ręce. - On nie ma ani obroży, ani nic.
  - Hmm ... chodź. - Pociągnął mnie za rękę i po chwili byliśmy w
sklepie zoologicznym.
  - Ty chyba nie mówisz poważnie. - spojżałam na niego, kiedy kupował
akcesoria dla psów.
  - W 100 %. - Wyszczerzył się, kupił i wyszliśmy.
 Zapięłam smycz Lunie, bo tak ją nazwałam (z prostego powodu, uwielbiam
księżyc w pełni) i we trójkę podreptaliśmy do domu.



  - Jaka słodka ! - Pisnąła w progu Stella.
  - Aww. - Tues zawyła.
  - Jak się wabi ? - Louis wyszczerzył mordkę.
  - Luna. - Odpowiedziałam bez wachania.
  - Gdzie ją znaleźliście ? - Hazza przyglądał się jej ze
zdziwieniem.
  - W parku. - Niall.
  - Czyli randka się udała ? - Spytał Liam, dziwnie poruszając brwiami.
  - To nie randka. - Zaprzeczyłam z Niallem, a reszta parsknęła
śmiechem.
  - Tsaaa. - Wywrócił oczyma Zayn.
 Westchnęłam ciężko, wzięłam Lune na ręce i ruszyłam do salonu,
zostawiając tę gromadkę, Niallowi. Wiem, wiem, jestem okrutna ;d
Położyłam mojego psiaka, rasy miniaturki maltańczyka i poszłam do
łazienki, w której siedział Borys.
 Poczułam gulę w gardle, jednak zbliżyłam się do niego, wzięłam go
na ręce i zaczęłam drapać za uszkiem. On zaczął mruczeć i zamknął
swoje ślipka.
  - Widzę, że polubiłaś Borysa. - Zaśmiała się Stella, wchodząc do
łazienki.
  - Okazuje się, że nie jest taki zły. - Zaśmiałam się i ucałowałam
go w czubek głowy. W tym momęcie usłyszałam dźwięk migawki.
  - Tuesday mi nigdy w to nie uwieży ! - Pisnęła i zrobiła mi zdjęcie,
po czym wybiegła.
 Bez namysłu pobiegłam za nią i zaczęłam ją gonić jak jakaś zdrowo
bojebana, krzycząc "Nikomu tego nie pokazuj, bo Cię dorwę !",
a ona śmiała się w niebogłosy wrzeszcząc "Tues, nie uwieżysz
!".

 Zmęczona i wyszykowana do spania, padłam na moje jakże wygodne
łóżko. W mojej różowej piżamce przykryłam się koudrą i głaszcząc
Lunę, rozmyślałam nad zemstą. Nie dość, że Stella pokazała to Tues
i 1D, to jeszcze to zdjęcie wrzuciła na blog ... Grr ...
  - Przeszkadzam ? - Usłyszałam tak znany mi głos.
  - Nie. - Uśmiechnęłam się, klepiąc miejsce obok mnie.
  - Jak Ci się tu podoba ? - Zapytał Liam.
  - A, całkiem fajnie. - Wyszczerzyłam się.
  - A pokój ?
  - Cudownie urządzony.
  - Cieszę się, dobranoc. - Wstał i chciał wyjść.
  - Li, czekaj !
  - Hmm ...?
  - Czy ... Niall ma dziewczynę ?
  - Nie ma. Dobranoc. - Zaśmiał się.
  - Branoc. - Mruknęłam i ponownie położyłam się obok Luny, która
już dawno drzemała i zasnęłam ...

                                                   ***
 Hello Biczyss <3
 Jak tam u was zdrówko ? Jak tam szkoła ? A z rodzeństwem jakieś
kłopoty ? Bo u mnie brat jest niedowytrzymania -,- Co do szkoły, jest
suuuper. Mam zajebisczastą klasę, oraz chłopaków w klasie <ruch
brwiami> ;** Więc teraz zdrowie ... też całkiem dobrze :)
 Więc jak widzicie, Kronelia wróciła. Więc jak widzicie, w końcu Nela
zmieniła nastawienie do kotów, oraz odnalazła psiaka, który jest mega
słodziutki <3 Aha i co myślicie o Niall+Kora=Forever ? Ja tam pewna
nie jestem, czy będzie z nim ... Co do zachowania Li, będzie pewnien
wątek, który może wami wstrząsnąć, albo nie ;p
 Więc co do Agaty (Stelli) zabiję ! Ja miałam wszystko obmyślone, a ty
mi z przeprowadzką wyskakujesz ... nieładnie ;/ Jednak cieszę się z
takiego obrotu sprawy, jednak rozdział mi się nie podoba ;c
 A teraz do osób typu Pat_^^ - Proszę was, nie komentujcie, jeśli nie
czytacie, ponieważ to mnie wkurza -,- Pat_^^ napisała ten sam komentarz
na moich wszystkich blogach ;/
 Rozdział wyszedł troche kiczowaty, ale ważne, że jest.
 No to teraz: Bay Biczyss <3
P.S. Tak, jestem dyslektykiem i nie umiem ortografi, ale to mnie nie
powstrzyma od pisania <3