Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 września 2012

Rozdział 15 - 'Tak nie może być...'

Dzień 9 - Perspektywa Stelli

Ostatnie dni były dla mnie bardzo przygnębiające. W sumie nie tylko dla mnie, dla Tues i chłopaków tak samo. Nie mogłam zrozumieć tego że oni chcieli tak po prostu z nas zrezygnować i po prostu zapomnieć? Myślałam że znaczymy dla nich więcej. 
Wstałam z łóżka i szurając kapciami - jeszcze nie do końca rozbudzona - zeszłam na dół. Tues już nie spała, jak to ona. Ranny ptaszek. Przywitałam się z nią całusem w policzek i wyciągnęłam z lodówki mleko a z szafki płatki. Wlałam i wsypałam zawartości do dwóch misek i podałam jedną przyjaciółce.
- Co o tym sądzisz? - zapytałam.
Dziewczyna uniosła wzrok znad parującej herbaty przygotowanej wcześniej i rzekła:
- Ja już sama nie wiem... Może Lou ma racje? Może lepiej będzie jak znikniemy z ich życia?
Nie mogłam uwierzyć w jej słowa. Przecież to ona najbardziej była temu przeciwna.
Odłożyłam łyżkę, złapałam dziewczynę za ramiona i lekko potrząsnęłam.
- Zwariowałaś?! Chcesz się teraz poddać? A co z Lou i resztą?
- Stella... Ale...
- Żadne ale, Louis cię kocha a ty jego. Może po prostu ta sytuacja go przerosła? Musisz dać mu trochę czasu a sam doceni to co ma.
- Myślisz? 
- Jestem tego pewna! 
- Skoro tak uważasz.
- No o tak ma być! Pójdziemy na zakupy? - zapytałam.
- Nie...
- Dlaczego?
- Boję się...
- No w sumie masz rację, ale nie możemy tak cały czas siedzieć w domu.
- Może niech chłopcy po nas przyjadą? - zaproponowała przyjaciółka.
- Okej to ja pozmywam a ty idź do nich zadzwonić - poleciłam i zabrałam puste miski.
Tues przytaknęła i poszła do góry. Ja umyłam naczynia i położyłam je na suszarce. Poszłam do salonu i otworzyłam laptopa. Zalogowałam się na Twittera i od razu tego pożałowałam. Na portalu nadal roiło się od niezbyt miłych wpisów fanek zespołu. Weszłam w interreakcje a tam było jeszcze gorzej. Myślałam że dziewczyny już zapomniały o tym jednak myliłam się. To było okropne a gdybym coś napisała pewnie liczba przychodzących wiadomości była by o stokroć większa. Nie miałam siły ani ochoty o tym myśleć więc po prostu zamknęłam laptopa i odłożyłam go na stolik. 
Na dół zeszła Tues.
- Chłopcy przyjadą po nas za 10 minut - oznajmiła.
- Okej to ja lecę się ubrać.
Wbiegłam do góry i weszłam do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i zabrałam z niej zestaw rzeczy. Weszłam do łazienki gdzie ubrałam się, umalowałam i lekko zakręciłam włosy na lokówkę. Wyszłam z pomieszczenia i łapiąc telefon zeszłam na dół gdzie już czekała na mnie Tuesday. Akurat gdy zeszłam z ostatniego stopnia po domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Za nimi stał Harry i Louis w towarzystwie Paul'a. Na dworze roiło się od fotoreporterów i wściekłych fanek. Wyszłyśmy z domu i chroniąc się przed błyskiem fleszy doszłyśmy do czarnego busa. Wyzwiska jakie zostały rzucane w naszą stronę były okropne i podłe. Te dziewczyny nienawidziły nas z całego serca, a przecież my nic im nie zrobiłyśmy. 
Usiadłyśmy w busie a mi się chciało płakać. Harry chyba to zauważył bo objął mnie ramieniem a ja po prostu wtuliłam się w niego i nie puszczałam jego ręki aż dojechaliśmy do kompleksu. Przed budynkiem również roiło się od fotografów. Harry objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę wejścia. 
Drzwi otworzyła nam reszta zespołu. Weszliśmy do środka a chłopcy zaprowadzili nas do salonu. Zajęliśmy miejsca na kanapie i fotelach. 
- Tak nie może być - zaczął Liam.
- Jest coraz gorzej - dodał Zayn siedzący po mojej prawej.
- Ale co mamy zrobić? - zapytałam.
Zapadła niezręczna cisza. Nikt nie wiedział co na to odpowiedzieć.
- Zamieszkajcie u nas - powiedział tak jakby od niechcenia Nialler.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego a reszcie zespołu zaświeciły się oczy. Louis wstał i pocałował blondaska w głowę.
- Niall, to świetny pomysł - powiedział.
- Brawo stary - klepnął go w plecy Harry.
Głodomór chyba nie wiedział co się dzieje, ale był zachwycony że ktoś docenił jego geniusz.
- Chwila chłopcy - przerwała Tues - to chyba nie jest najlepszy pomysł.
- Ale dlaczego? - zapytał Louie.
- My nie możemy wam wchodzić na głowę.
- Jakie wchodzenie na głowę? To będzie czysta przyjemność! - wtrącił się Nialler.
- No właśnie. Będziemy was mieli blisko siebie, będziemy się świetnie bawić ale najważniejsze nikt wam nie zrobi krzywdy - rzekł Boo-Bear i złapał Tues za ręce. - Nie chcę żeby coś ci się stało.
- No dobrze ale tylko do wyjaśnienia tej całej sprawy - zaznaczyła Tues.
Chłopcy przytaknęli a po chwili wszyscy rzuciliśmy się na Tues dziękując jej.

Pomysł żebyśmy zamieszkali u chłopaków okazał się wspaniałym wyjściem z tej całej beznadziejnej sytuacji. Mogłyśmy z Tues zacząć normalnie funkcjonować i przestać się bać. A do tego świetnie się bawić w towarzystwie chłopaków. Tak to był fantastyczny plan...

- Czy to już ostatnia torba? - zapytał Harry schodząc ze schodów. Targał za sobą moją walizkę a ja w myślach wyliczałam czy czegoś nie zapomniałam.
- Nie, ale nie będziesz musiał wchodzić tam z powrotem. Zayn bierze ostatnią - odpowiedziałam.
- Nie musi, już po nią idę! - zaoferował się chłopak i pędem pobiegł na górę.
- Ale... - zaczęłam niestety Harry był już poza moim polem widzenia.
- Mówiłam - rzekła Tues akurat przechodząca obok mnie.
- Co masz na myśli? - zapytałam idąc za nią.
- I Harry, i Zayn są w tobie bezgranicznie zakochani i kopią pod sobą dołki żeby zdobyć ciebie. Boję się tylko że trochę za bardzo się śpieszą...
Przekrzywiłam głowę lekko w prawo nie bardzo rozumiejąc do końca jej słów więc dziewczyna kontynuowała:
- Chłopcy próbują ci zaimponować tym samym przy okazji tak jakby 'udupić' drugiego. Rozumiesz? Zayn chce być z tobą, ale przeszkadza mu Harry i na odwrót. I jeden i drugi są na każde twoje zawołanie i ścigają się w tym. To trochę dziwne i sądzę ze powinnaś któremuś z nich odmówić.
Tues skończyła swój monolog i zostawiła mnie samą. Może ona ma rację? Nie zauważałam tego... Nie zauważałam że oni o mnie 'walczą'. Może powinnam wreszcie się zdecydować i przestać ich wykorzystywać? Mimo że nie sądzę żebym tak robiła. Chociaż z perspektywy osoby trzeciej - takiej jaką jest w tym momencie Tues - tak na prawdę jest? Może ja ich oślepiłam miłością? Może oni faktycznie są gotowi zrobić dla mnie wszystko? 
Potrząsnęłam głową aby wyrzucić te niemające kompletnego sensu słowa i ruszyłam do wyjścia. Zamknęłam drzwi i w towarzystwie Paul'a doszłam do samochodu w którym siedzieli już wszyscy z wyjątkiem mnie. Zajęłam miejsce pomiędzy Zayn'em a Harry'm i ruszyliśmy w stronę kompleksu chłopaków.

~*~
Witajcie! :D To znowu JA - Agata, przybywam do Was z kolejnym rozdziałem z perspektywy Stelli :) Jak Wam się podoba? Proszę komentujcie bo niestety pod ostatnim rozdziałem były tylko 4 komentarze :\ Co strasznie nas zmartwiło :\ Tak więc... Do zobaczenia wkrótce :D Następny rozdział będzie prawdopodobnie z perspektywy Korneli, w końcu :D Pozdrawiam: Agata - @horalek4ever.

(Mam nadzieję że Maja i Sylwia nie obrażą się na mnie z takiego wyniku sytuacji xD)

sobota, 15 września 2012

Rozdział 14 - "Czy to niebo?"

Dzień 8 - Perspektywa Tuesday 

Myślałam, że gdy Stella wróci trochę sobie pogadamy. Gdy wyszedł Lou musiałam się zadowolić rozmową z Borysem. Ale cóż, Stel miała dużo wrażeń wczorajszego dnia, nie dziwię się jej, że tak szybko padła. Spała twardo, więc wyszłam po cichu z domu. Udałam się do sklepu, aby kupić mleko i trochę ciastek różnego rodzaju na dzisiejszy podwieczorek. Miałam w planach zaprosić na niego chłopców. Byłoby miło. Stałam właśnie w kolejce, gdy zadzwonił mój telefon. Sprawnym ruchem wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam - dzwonił Lou.

- Cześć, Louis - powiedziałam wesoło.
- Cześć, gdzie jesteś? - zapytał. Brzmiał nieciekawie, jakby był czymś zdenerwowany.
- W sklepie, a o co chodzi? Coś się stało?
- Dobrze się składa. Kup "Dziennik", no wiesz, to czasopismo - mówił szybko.
- Po co? Mów co się dzieje. - Sięgnęłam ręką po leżącą przy kasie gazetę i dołączyłam ją do swoich zakupów.
- Sama sprawdź co jest na pierwszej stronie. Zaraz u ciebie będziemy.

Zerknęłam na pierwszą stronę "Dziennika" i... Zamurowało mnie. Zapłaciłam za zakupy i pognałam do domu, aby przeczytać artykuł. Wbiegłam do domu ze zdziwieniem na twarzy. Stella popijała w kuchni kawę, wpatrując sie w nią rozespanymi jeszcze oczyma. Uniosła głowę, gdy rzuciłam reklamówkę na podłogę.

- O, cześć, Tues. - Przeciągnęła się, a ja w odpowiedzi rzuciłam na stół gazetę z wskazałam palcem na duży napis "Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?" i usiadłam na krześle obok. - Co to jest?
- Przeczytaj - powiedziałam, a Stella zgodnie z poleceniem chwyciła magazyn do ręki i zaczęła czytać.

Na ulicach Londynu można spotkać wiele zakochanych par. Chłopcy z zespołu One Direction nie chcą się wyróżniać, więc sami zaczęli umawiać się z dziewczynami... [...] Louis Tomlinson został przyłapany na gorącym pocałunku z tajemniczą dziewczyną w popularnej sieci fastfood. Często można dostrzec ich w sklepach lub parkach. [...] Natomiast Zaynowi Malikowi i Harry'emu Stylesowi spodobała się ta sama panna... 

Umieścili tam nasze zdjęcia. Mnie całującego się z Lou, Stel z chłopakami na spacerach w parkach. Czułam, że koszmar się zaczyna. Wszystko było zbyt pięknie, musiała nastąpić ta chwila... Opowiedziałam przyjaciółce dokładnie co zdarzyło się w sklepie, przejrzałyśmy Twittera, na którym fanki wypisywały o nas okropne rzeczy... Niemalże kilka minut później do ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i ujrzałam chłopaków w okularach przeciwsłonecznych i dziwnych ciuchach. Chyba chcieli być nierozpoznawalni. Wpuściłam ich do środka i zaprowadziłam do kuchni.

- Czytałyście? - rzucił Louis przysiadając na krześle. Chłopaki ustawili się w koło niego.
- Tak, czytałyśmy... Co teraz będzie? - zapytałam.
- A co ma być? Musimy się pożegnać - odparł z kamienną twarzą. Zamrugałam kilka razy, moje oczy zaszkliły się łzami.
- Ale... ale... Jak to? - wpatrywałam się w oczy Louisa, ale malowała się w nich obojętność. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Stella przytuliła mnie i rzuciła ostre spojrzenie szatynowi. Wtuliłam się w nią mocno. Widziałam kątem oka Zayna, Hazzę, Liama i Nialla ze spuszczonymi głowami, byli widocznie smutni i zakłopotani, szkoda że mój ukochany nie okazał żadnych uczuć... W końcu wytarłam oczy ręką, uśmiechnęłam się delikatnie do Stelli i podeszłam do Lou. Potrząsnęłam nim lekko i zaczęłam krzyczeć:
- Żartujesz sobie ze mnie?! To wszystko było udawane?! Chcesz ze mną skończyć, wy chcecie z nami skończyć tylko dlatego, że ktoś zobaczył nas razem?
- Nie ktoś tylko cały świat... Wszyscy o tym gadają, Tues. Poza tym już lecą na was hejty od naszych fanek. To wszystko robimy dla waszego bezpieczeństwa - odpowiedział chłopak i położył dłoń na moim policzku.
- Odpuść sobie. - Odepchnęłam go. - Jest mi żal, że to wszystko kończy się w ten sposób... Moglibyście być bardziej delikatni - przeleciałam wzrokiem twarze chłopaków, odwróciłam się na pięcie i wolnym krokiem wyszłam z kuchni. Usiadłam na ziemi, oparłam się głową o ścianę i westchnęłam.

Na ogół byłam dość spokojną dziewczyną, ale w sytuacjach takich jak ta dawałam się ponieść emocjom. Chyba nic w tym dziwnego, każdy byłby zrozpaczony. Ściana była cienka, a więc słyszałam wszystko o czym rozmawiali. Skupiłam się na tym, żeby wyłapać jak największą ilość słów.

- Nie sądziłem, że ona tak to przeżyje... - powiedział Lou.
- Cóż, ona cię kocha. Ona kocha WAS. Ja z resztą też. To nie mieści mi się w głowie, że nie będziemy się już widywać - Stella mówiła cicho, było mi trudno ją zrozumieć.
- Bez powodu byśmy tego nie robili - wtrącił się Nialler.
- W porządku, mówcie co chcecie. Pomyśleliście o tym, że złamaliście nam serca? Pomyśleliście jak będziemy przez was cierpieć? - Głos mojej przyjaciółki załamał się. - To, że będziecie próbować wyrzucić nas ze swojej pamięci nie sprawi, że tak się stanie. Plotki może na chwilę ucichną, ale fanki dalej nie będą dawały nam żyć. Zadaję sobie tylko jedno pytanie... Czy wam w ogóle kiedyś na nas zależało tak jak nam na was?
- Oczywiście, że tak. Kochamy was... - rzekł Zayn, a ja doczołgałam się jakoś do kuchni i usiadłam w przejściu.
- To dlaczego, do cholery jasnej, nie pokażecie tego całemu światu?! - wrzasnęłam.

***

- Jeszcze dziś będziecie mogli zabrać ją do domu. - Usłyszałam nieznajomy, ale pełen ciepła głos. Starałam się otworzyć oczy, ale to było zbyt trudne. Szumiało mi w uszach, nie byłam w stanie czegokolwiek sobie wyobrazić. Widziałam tylko czarny obraz. Chciałam zapytać gdzie jestem, ale udało mi się tylko zamruczeć. Chwilę później usłyszałam kroki, cichy stukot obcasa coraz bardziej zanikał. Pulsowało mi w głowie, słyszałam tylko słowa, ale jakoś nie potrafiłam ich wyłapać. Nic dla mnie nie znaczyły, kompletnie się nimi nie przejmowałam. Czułam od czasu do czasu, że ktoś mnie dotyka. Czułam ciepło na rękach, policzkach, moje ciało zadrżało pod wpływem tego dotyku. Nabrałam do płuc powietrza i z ogromnym wysiłkiem "rozkleiłam" powieki. Zamrugałam kilkakrotnie, a przed moimi oczami powywijane, rozmazane kształty zaczęły nabierać wyrazów i chwilę później rozpoznałam Louisa stojącego nade mną i Stellę siedzącą na krześle po mojej prawicy. Z moich ust ulotnił się kolejny pomruk, nie podobny zupełnie do żadnego słowa. Poczułam jak dłoń chłopaka zaciska się na mojej. Pragnęłam się uśmiechnąć, ale byłam pozbawiona wszelkich sił, moja twarz była zamrożona i nic nie mogłam z tym zrobić. 

- Słońce... Tuesday... Słyszysz mnie? - chłopak przybliżył się do mnie i z czułością zaczął głaskać mnie po głowie na co się wzdrygnęłam, bo ciepła fala znów przeszła przez moje ciało. Moje pomruki przekształciły się w może nieco niewyraźne słowa. 
- Gdzie ja jestem? - zapytałam rozglądając się po sali. Wszystko było białe i czyste. - Czy to niebo? 
- Nie, Tues - moja przyjaciółka uśmiechnęła się delikatnie - jesteś w szpitalu. 
- Dlaczego? Co się stało? Chcę do domu, zabierzcie mnie stąd, zabierzcie... - marudziłam.
- Spokojnie, jeszcze chwilę i stąd pojedziemy, nie martw się. Wiesz... Nakrzyczałaś na nas ostro i wybiegłaś z domu, nie mogliśmy cię zatrzymać. Przed budynkiem było pełno rozzłoszczonych fanek, było głośno. One zaczęły cię szarpać, pluły ci w twarz... To było okropne. Przyjechała policja i pogotowie, tamte dziewczyny już nic ci nie zrobią, będziesz bezpieczna. Ty i Stel - zapewniał Lou. - Zależy mi na tobie, wiesz? Chcę to powiedzieć wszystkim! Nie zostawię cię, będę o ciebie dbał. - To było przeurocze. Cieszyłam się jak opętana. Szkoda tylko, że musiało do tego dojść, aby on w końcu przejrzał na oczy... 

***

Nabierałam sił, wieczorem leżałam już na kanapie w salonie, dookoła mnie siedzieli chłopaki i Stella. Grali w karty, śmiali się. Było wesoło. Starałam się zapomnieć o przykrych sytuacjach, bo rozdrapywanie tego nie przyniosłoby mi ulgi. Ważne, że miałam przy sobie moje najdroższe skarby. Postanowiłam, że dam odpocząć organizmowi i do codziennych zajęć wrócę za jakiś czas. Wolałam się nie przemęczać, ostatnimi czasy byłam osłabiona, więc musiałam zachować ostrożność. Może w końcu wszystko się odwróci i będzie jak dawniej... Zobaczymy.

~*~

Ufff, długo musieliście czekać na nowy rozdział. Wybaczcie, ale brak weny, szkoła, nauka, treningi... Nie jestem w stanie pisać, wracam wieczorami okropnie zmęczona, muszę znaleźć czas na rozwiązywanie zadań, a i tak staram się jak mogę. Mam nadzieję, że nie wyszło mi najgorzej, chciałam wprowadzić nieco dramaturgii. To wydarzenie sprawiło, że życie Tues się zmieni, będzie miłość i w ogóle... :) Czekajcie na NN, aby przeczytać o wielkim powrocie Kornelii i zawirowaniach u Stelli. Pozdrawiam. 

Majka, 
@MajaMichalska

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 13 - 'Ale ja nie chce o tym zapomnieć...'

Dzień 7 (ciąg dalszy) - Perspektywa Stelli

Wyszłam razem z Zayn'em z domu i ruszyliśmy chodnikiem w stronę centrum Londynu.
- Gdzie idziemy? - zapytałam zaciekawiona.
- Zwiedzać Londyn.
- Jakiś konkretny plan?
- Hhmm... - zamyślił się chłopak - najpierw Big Ben, potem London Eye a na końcu zabieram cię na lody.
- Brzmi super - powiedziałam lekko się uśmiechając. - Już nie mogę się doczekać.
- Ja też.
Zanim się zorientowaliśmy byliśmy przed Big Benem. Wyciągnęłam z torebki kamerę i zaczęłam kręcić.
- Zayn chciałbyś coś powiedzieć swoim fanom? - zapytałam filmując chłopaka.
Chłopak spojrzał na kamerę i powiedział rysjąc w powietrzu serce:
- Kocham was.
- Aaaww urocze. Może opowiesz nam coś o nowej płycie? - zapytałam kręcąć to chłopaka to Londyn.
- Hhmm... Nową płytę promuje singiel 'Live While We're Young' a sam album ukażę się w listopadzie.
- Rozumiem... Powiedz fanom gdzie właśnie jesteś.
- Jestem pod Big Benem razem z tobą - powiedział rozbawiony chłopak.
- Co ty nie powiesz. Nie wiedziałam - zaśmiałam się.
W tym momencie do Zayn'a podeszła grupka dziewczyn. Miała od 14 do 16 lat na oko.
- Cześć Zayn! - powiedziały chórem.
- Hej dziewczyny.
- Możemy prosić cię o autografi zdjecie? - zapytała najstarsza z nich.
- Jasne.
Ja nadal filmowałam. Zayn rozdał pare podpisów a także pare fotek. Dziewczyny się ulotniły a ja podeszłam bliżej Mulata i dalej przeprowadzałam wywiad
- I tak codziennie? - zapytałam.
- Na ogół tak.
- Nie męczy cię to?
- Wcale. Uwielbiam naszych fanów a bez nich niczego byśmy nie osiągnęli jako One Direction.
- Planujecie jakieś koncerty w najbliższym czasie?
- Wiesz Stella - zaczął Zayn hipnotyzując mnie spojrzeniem - Na razie mamy wakacje ale gdyby nasi fani bardzo chcieli możemy zrobić jeden koncert tu w Londynie.'\
- Jestem pewna że chcieliby - zapewniłam go.
- W takim razie nie zostaje nam nic innego jak poprosić Paula i dać znać fanom.
Skończyłam nagrywanie i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Mogę wstawić to na You Tube? - zapytałam niepewnie.
- Oczywiście że tak.
- Super. Zrobimy sobie pare zdjęć? - zapytałam.
- Okej.
Przytuliłam się do chłopaka a on zrobił pare zdjęć na tle Big Benu.
- Chodźmy na London Eye - powiedział chłopak i pociągnął mnie za rękę.
Ustawilśmy się w kolejce i po 10 minutach siedzieliśmy już w jednej z kapsuł.
- Wow, ale piękny stąd jest widok - zachwycałam się się gdy byliśmy mniej więcej w połowie drogi.
- Cudowny, masz racje... Tak długo mieszkam w Londynie a ani razu tu nie byłem.
- Na serio? Jak to?
- Nie miałem czasu. Ciągłe koncerty, próby, nagrywania, podpisywania...
- Wreszcie masz okazje - uśmiechnęłam się i ścisnęłam jego dłoń.
- Tak i to dzięki tobie - spojrzał mi w oczy i przygryzł dolną wargę.
Jego usta niebezpiecznie zbliżały się do moich. Dzieliły nas tylko milimetry. Już prawie... Gdy nagle się zatrzymaliśmy. Okazało się że rundka się skończyła. Lekko zażenowani całą sytuacją wyszliśmy z kapsuły i skierowaliśmy się w ciszy w stronę pobliskiego parku.
- Bo wiesz... - zaczął Zayn.
- Tak?
- Przepraszam cię za to...
- Nic się nie stało. Zapomnijmy o tym - machnęłam ręką i uśmiechnęłam się niepewnie.
- Ale ja nie chce o tym zapomnieć - powiedział pod nosem Zayn. Niestety nie dość cicho bo usłyszałam.
Uśmiechnełam się w duchu ale nie skomentowałam tego.
- Chodźmy może na lody - zaproponował chłopak.
- Okej - przytaknęłam i ruszyliśmy do kawiarni.
Zajęliśmy miejsce w środku w razie napadu jakiś fanek. Zamówiliśmy po deserze lodowym a w między czasie atmosfera trochę się rozluźniła.
- Opowiedz mi cośo sobie - zagadnął Mulat.
- Na przykład?
-Ulubiony kolor?
- Fioletowy.
- Ulubiona piosenka?
- Na daną chwilę 'Good Time'.
- Nasza ulubiona piosenka?
- 'Moments'.
- Ulubiony owoc?
- Maliny. Ale wywiad.
- Ty ze mną przeprowadziłaś to teraz ja - uśmiechnął się tajemniczo chłopak.
- Okej...
- Ulubione warzywo?
- Marchewka!
- Wiedziałem.
- Oczywiście.
- Podważasz moje zdanie?
- Nigdy.
Zayn zmrużył oczy ale dalej wypytywał. Nawet gdy zjedliśmy lody on dalej pytał i pytał.
- Jaki masz w tym cel? - zapytałam gdy wracaliśmy do domu.
- W czym?
- W tym pytaniu.
- Chcę cię bliżej poznać.
- Ale ja nie jestem jakąś interesującą osobą - wzruszyłam ramionami.
- Mylisz się.
Nie bardzo rozumiałam o co mu chodzi ale było to miłe. Doszliśmy pod mój dom.
- Dzięki Zayn za cudowny dzień - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- To ja dziękuje Stella.
- Nie ma za co.
Pocałowałam go w policzek i jeszcze pomachałam na pożegnanie. Weszłam do domu i zjechałam plecami po drzwiach. Odetchnęłam głęboko i podniosłam się z podłogi. Weszłam do salonu gdzie zastałam Tues.
- Hej - przywitałam się z nią.
- Hej, jak było? - zapytała.
- Świetnie, cudownie, fantastycznie, bosko, romantycznie, zabawnie, miło... - wymieniałam dalej jak to rewelacyjnie było na obu randkach zanim nie doszłam do pokoju.
- Czyli wnioskując z twojej wypowiedzi twierdzę że randki były udane!? - krzyknęła z dołu Tuesday.
- Tak! - odkrzyknęłam i padłam na łóżko.

~*~
Hej! Witajcie po tygodniowej przerwie. Jakoś nie mogłam zabrać się za ten rozdział :\ Leń ze mnie xD Wybaczcie :( Ale wracając do rozdziału.... Co sądzicie? Mi osobiście bardzo się podoba :D Ale ocena należy do was :) Tak a propo zmieniłam nazwę na Twitterze na: @horalek4ever ;D Pozdrawiam i do następnego :*