Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 września 2012

Rozdział 14 - "Czy to niebo?"

Dzień 8 - Perspektywa Tuesday 

Myślałam, że gdy Stella wróci trochę sobie pogadamy. Gdy wyszedł Lou musiałam się zadowolić rozmową z Borysem. Ale cóż, Stel miała dużo wrażeń wczorajszego dnia, nie dziwię się jej, że tak szybko padła. Spała twardo, więc wyszłam po cichu z domu. Udałam się do sklepu, aby kupić mleko i trochę ciastek różnego rodzaju na dzisiejszy podwieczorek. Miałam w planach zaprosić na niego chłopców. Byłoby miło. Stałam właśnie w kolejce, gdy zadzwonił mój telefon. Sprawnym ruchem wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam - dzwonił Lou.

- Cześć, Louis - powiedziałam wesoło.
- Cześć, gdzie jesteś? - zapytał. Brzmiał nieciekawie, jakby był czymś zdenerwowany.
- W sklepie, a o co chodzi? Coś się stało?
- Dobrze się składa. Kup "Dziennik", no wiesz, to czasopismo - mówił szybko.
- Po co? Mów co się dzieje. - Sięgnęłam ręką po leżącą przy kasie gazetę i dołączyłam ją do swoich zakupów.
- Sama sprawdź co jest na pierwszej stronie. Zaraz u ciebie będziemy.

Zerknęłam na pierwszą stronę "Dziennika" i... Zamurowało mnie. Zapłaciłam za zakupy i pognałam do domu, aby przeczytać artykuł. Wbiegłam do domu ze zdziwieniem na twarzy. Stella popijała w kuchni kawę, wpatrując sie w nią rozespanymi jeszcze oczyma. Uniosła głowę, gdy rzuciłam reklamówkę na podłogę.

- O, cześć, Tues. - Przeciągnęła się, a ja w odpowiedzi rzuciłam na stół gazetę z wskazałam palcem na duży napis "Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?" i usiadłam na krześle obok. - Co to jest?
- Przeczytaj - powiedziałam, a Stella zgodnie z poleceniem chwyciła magazyn do ręki i zaczęła czytać.

Na ulicach Londynu można spotkać wiele zakochanych par. Chłopcy z zespołu One Direction nie chcą się wyróżniać, więc sami zaczęli umawiać się z dziewczynami... [...] Louis Tomlinson został przyłapany na gorącym pocałunku z tajemniczą dziewczyną w popularnej sieci fastfood. Często można dostrzec ich w sklepach lub parkach. [...] Natomiast Zaynowi Malikowi i Harry'emu Stylesowi spodobała się ta sama panna... 

Umieścili tam nasze zdjęcia. Mnie całującego się z Lou, Stel z chłopakami na spacerach w parkach. Czułam, że koszmar się zaczyna. Wszystko było zbyt pięknie, musiała nastąpić ta chwila... Opowiedziałam przyjaciółce dokładnie co zdarzyło się w sklepie, przejrzałyśmy Twittera, na którym fanki wypisywały o nas okropne rzeczy... Niemalże kilka minut później do ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i ujrzałam chłopaków w okularach przeciwsłonecznych i dziwnych ciuchach. Chyba chcieli być nierozpoznawalni. Wpuściłam ich do środka i zaprowadziłam do kuchni.

- Czytałyście? - rzucił Louis przysiadając na krześle. Chłopaki ustawili się w koło niego.
- Tak, czytałyśmy... Co teraz będzie? - zapytałam.
- A co ma być? Musimy się pożegnać - odparł z kamienną twarzą. Zamrugałam kilka razy, moje oczy zaszkliły się łzami.
- Ale... ale... Jak to? - wpatrywałam się w oczy Louisa, ale malowała się w nich obojętność. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Stella przytuliła mnie i rzuciła ostre spojrzenie szatynowi. Wtuliłam się w nią mocno. Widziałam kątem oka Zayna, Hazzę, Liama i Nialla ze spuszczonymi głowami, byli widocznie smutni i zakłopotani, szkoda że mój ukochany nie okazał żadnych uczuć... W końcu wytarłam oczy ręką, uśmiechnęłam się delikatnie do Stelli i podeszłam do Lou. Potrząsnęłam nim lekko i zaczęłam krzyczeć:
- Żartujesz sobie ze mnie?! To wszystko było udawane?! Chcesz ze mną skończyć, wy chcecie z nami skończyć tylko dlatego, że ktoś zobaczył nas razem?
- Nie ktoś tylko cały świat... Wszyscy o tym gadają, Tues. Poza tym już lecą na was hejty od naszych fanek. To wszystko robimy dla waszego bezpieczeństwa - odpowiedział chłopak i położył dłoń na moim policzku.
- Odpuść sobie. - Odepchnęłam go. - Jest mi żal, że to wszystko kończy się w ten sposób... Moglibyście być bardziej delikatni - przeleciałam wzrokiem twarze chłopaków, odwróciłam się na pięcie i wolnym krokiem wyszłam z kuchni. Usiadłam na ziemi, oparłam się głową o ścianę i westchnęłam.

Na ogół byłam dość spokojną dziewczyną, ale w sytuacjach takich jak ta dawałam się ponieść emocjom. Chyba nic w tym dziwnego, każdy byłby zrozpaczony. Ściana była cienka, a więc słyszałam wszystko o czym rozmawiali. Skupiłam się na tym, żeby wyłapać jak największą ilość słów.

- Nie sądziłem, że ona tak to przeżyje... - powiedział Lou.
- Cóż, ona cię kocha. Ona kocha WAS. Ja z resztą też. To nie mieści mi się w głowie, że nie będziemy się już widywać - Stella mówiła cicho, było mi trudno ją zrozumieć.
- Bez powodu byśmy tego nie robili - wtrącił się Nialler.
- W porządku, mówcie co chcecie. Pomyśleliście o tym, że złamaliście nam serca? Pomyśleliście jak będziemy przez was cierpieć? - Głos mojej przyjaciółki załamał się. - To, że będziecie próbować wyrzucić nas ze swojej pamięci nie sprawi, że tak się stanie. Plotki może na chwilę ucichną, ale fanki dalej nie będą dawały nam żyć. Zadaję sobie tylko jedno pytanie... Czy wam w ogóle kiedyś na nas zależało tak jak nam na was?
- Oczywiście, że tak. Kochamy was... - rzekł Zayn, a ja doczołgałam się jakoś do kuchni i usiadłam w przejściu.
- To dlaczego, do cholery jasnej, nie pokażecie tego całemu światu?! - wrzasnęłam.

***

- Jeszcze dziś będziecie mogli zabrać ją do domu. - Usłyszałam nieznajomy, ale pełen ciepła głos. Starałam się otworzyć oczy, ale to było zbyt trudne. Szumiało mi w uszach, nie byłam w stanie czegokolwiek sobie wyobrazić. Widziałam tylko czarny obraz. Chciałam zapytać gdzie jestem, ale udało mi się tylko zamruczeć. Chwilę później usłyszałam kroki, cichy stukot obcasa coraz bardziej zanikał. Pulsowało mi w głowie, słyszałam tylko słowa, ale jakoś nie potrafiłam ich wyłapać. Nic dla mnie nie znaczyły, kompletnie się nimi nie przejmowałam. Czułam od czasu do czasu, że ktoś mnie dotyka. Czułam ciepło na rękach, policzkach, moje ciało zadrżało pod wpływem tego dotyku. Nabrałam do płuc powietrza i z ogromnym wysiłkiem "rozkleiłam" powieki. Zamrugałam kilkakrotnie, a przed moimi oczami powywijane, rozmazane kształty zaczęły nabierać wyrazów i chwilę później rozpoznałam Louisa stojącego nade mną i Stellę siedzącą na krześle po mojej prawicy. Z moich ust ulotnił się kolejny pomruk, nie podobny zupełnie do żadnego słowa. Poczułam jak dłoń chłopaka zaciska się na mojej. Pragnęłam się uśmiechnąć, ale byłam pozbawiona wszelkich sił, moja twarz była zamrożona i nic nie mogłam z tym zrobić. 

- Słońce... Tuesday... Słyszysz mnie? - chłopak przybliżył się do mnie i z czułością zaczął głaskać mnie po głowie na co się wzdrygnęłam, bo ciepła fala znów przeszła przez moje ciało. Moje pomruki przekształciły się w może nieco niewyraźne słowa. 
- Gdzie ja jestem? - zapytałam rozglądając się po sali. Wszystko było białe i czyste. - Czy to niebo? 
- Nie, Tues - moja przyjaciółka uśmiechnęła się delikatnie - jesteś w szpitalu. 
- Dlaczego? Co się stało? Chcę do domu, zabierzcie mnie stąd, zabierzcie... - marudziłam.
- Spokojnie, jeszcze chwilę i stąd pojedziemy, nie martw się. Wiesz... Nakrzyczałaś na nas ostro i wybiegłaś z domu, nie mogliśmy cię zatrzymać. Przed budynkiem było pełno rozzłoszczonych fanek, było głośno. One zaczęły cię szarpać, pluły ci w twarz... To było okropne. Przyjechała policja i pogotowie, tamte dziewczyny już nic ci nie zrobią, będziesz bezpieczna. Ty i Stel - zapewniał Lou. - Zależy mi na tobie, wiesz? Chcę to powiedzieć wszystkim! Nie zostawię cię, będę o ciebie dbał. - To było przeurocze. Cieszyłam się jak opętana. Szkoda tylko, że musiało do tego dojść, aby on w końcu przejrzał na oczy... 

***

Nabierałam sił, wieczorem leżałam już na kanapie w salonie, dookoła mnie siedzieli chłopaki i Stella. Grali w karty, śmiali się. Było wesoło. Starałam się zapomnieć o przykrych sytuacjach, bo rozdrapywanie tego nie przyniosłoby mi ulgi. Ważne, że miałam przy sobie moje najdroższe skarby. Postanowiłam, że dam odpocząć organizmowi i do codziennych zajęć wrócę za jakiś czas. Wolałam się nie przemęczać, ostatnimi czasy byłam osłabiona, więc musiałam zachować ostrożność. Może w końcu wszystko się odwróci i będzie jak dawniej... Zobaczymy.

~*~

Ufff, długo musieliście czekać na nowy rozdział. Wybaczcie, ale brak weny, szkoła, nauka, treningi... Nie jestem w stanie pisać, wracam wieczorami okropnie zmęczona, muszę znaleźć czas na rozwiązywanie zadań, a i tak staram się jak mogę. Mam nadzieję, że nie wyszło mi najgorzej, chciałam wprowadzić nieco dramaturgii. To wydarzenie sprawiło, że życie Tues się zmieni, będzie miłość i w ogóle... :) Czekajcie na NN, aby przeczytać o wielkim powrocie Kornelii i zawirowaniach u Stelli. Pozdrawiam. 

Majka, 
@MajaMichalska

4 komentarze:

  1. WOW! nie przewidziałam wypadku Stelli!! :D strasznie mi sie podoba ten rozdział i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. przepraszam! nie Stelli tylko Tues! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku,ale szok. Tyle się wydarzyło tu... czekam na nastepny.

    Zapraszam do siebie: http://kate-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiszczaste kocie !
    Muszę przyznać, że bardzo się przestraszyłam co będzie z Tuesday. Już nie mogę się doczekać, aż Kornelia powróci, a Stella spodka się z jednym ze swoich adoratorów. Bardzo podoba mi się pomysł z tym rozdzialikiem i cieszę się, że jendak pozostaną przyjaciółmi ;***

    OdpowiedzUsuń