Całą noc nie zmrużyłam oka. Nie wiem czy to przez ten horror, czy przez dręczące mnie myśli. W mojej głowie odbywała się wielka wojna pomiędzy jedną połówką serca a drugą. Jedna kochała Harry'ego, a druga Zayn'a. Już na prawdę nie wiedziałam co mam robić. Nie chciałam żadnego z nich zranić, ale gorszym wyjściem było patrzenie jak skaczą sobie do gardeł. Ta cała sytuacja naprawdę zaczęła mnie drażnić. Rozważałam kilka wyjść ale żadne nie pasowało.
Tuż nad ranem, kiedy traciłam jakąkolwiek nadzieję na rozwiązanie tej rozterki sercowej zdecydowałam się na najlepszą opcję. Nie wybiorę żadnego. Wiem, że jeśli bym to zrobiła złamałabym drugiemu serce. A brak wyboru niczego nie zniszczy. Nie ważne że to może zniszczyć mnie, ważniejsze jest aby nie zniszczyło ich przyjaźni.
Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę kuchni. Nie zdziwił mnie fakt że nikogo tam nie zastałam. Była dopiero 7:30. Normalni ludzie śpią jeszcze o tej porze, no może oprócz Tues. Na lodówce zauważyłam małą, żółtą karteczkę której wczoraj tam nie było.
No tak, wiedziałam. Naszego rannego ptaszka już nie było a ja musiałam sama sobie zrobić śniadanie. Sięgnęłam po płatki i mleko po czym wlałam i wsypałam składniki do miski. Po namyśle wrzuciłam jeszcze do niej jeszcze pokrojone banany. Chwyciłam łyżkę i z posiłkiem udałam się w stronę salonu.
Po włączeniu telewizora wróciłam do pokoju po laptopa i usiadłam z nim na kanapie. Zalogowałam się na Twittera dosłownie na chwilę aby sprawdzić czy nie wydarzyło się coś, o czym powinnam wiedzieć. Na portalu jednak nie działo się nic interesującego. Zamknęłam laptopa i gdy odłożyłam go na stół zobaczyłam pod nim najnowszy numer 'Dziennika'. Na pierwszej stronie dość sporo miejsca zajmowała sonda. 'Harry czy Zayn - na którego powinna zdecydować się młoda Polka?' - zgłosiło pytanie. Harry miał 51% a Zayn 49%. Moje serce zabiło szybciej gdy pod ścianą zobaczyłam całkowicie zniszczony telefon Malik'a. Nie ulegało wątpliwości, że zobaczył głosowanie po czym zdenerwowany rzucił swoim iPhone'm. Pełna najgorszych obaw popędziłam na górę i szybko otworzyłam drzwi od pokoju Mulata. Nie było go tam. Do moich oczu naleciały słone łzy. To wszystko była moja wina. Na co mi była gra na dwa fronty?! Trzeba było od razu wybrać a nie przeciągać to. Powróciłam na dół i w biegu zakładając bluzę Zayn'a wyszłam z mieszkania. Nie wiedziałam gdzie go szukać jednak serce podpowiadało mi aby iść do parku. Postanowiłam zdać się na moją intuicję i nie czekając ani chwili dłużej ruszyłam w stronę Hyde Park. Był to niestety wielki obszar i znalezienie go było prawie niemożliwe. Na szczęście ułatwiał mi to fakt że była bardzo wczesna pora i jedynymi ludźmi którzy znajdowali się w tym miejscu byli osoby, które biegały. Pod wielką wierzbą na obrzeżach parku ujrzałam znajomą postać. Szybko do niej podbiegłam i wtedy byłam pewna że to Zayn. Odetchnęłam z ulgą i rzuciłam się chłopakowi na szyję.
- Tak się o ciebie martwiłam, Zayn - powiedziałam będąc w uścisku chłopaka.
- Stella, jak mnie znalazłaś - zapytał spoglądając na mnie smutnymi oczami.
- Wiem że to może głupio zabrzmieć ale szłam za głosem serca - wyjaśniłam nieśmiało.
- To wcale nie zabrzmiało głupio. Wręcz przeciwnie, romantycznie.
Speszona spuściłam wzrok i usiadłam na ławce. On zrobił to samo.
- Wiesz, Zayn ja już tak dłużej nie mogę - zaczęłam bawiąc się swoimi palcami. - Przerastają mnie te artykuły, domniemania, sonda, którą przeczytałeś. Nie mogę pozwolić abyś przeze mnie kłócił się z Harry'm. Nie chcę być osobą przez którą rozpadnie się wasza przyjaźń. Nie mogę wybrać ciebie bo złamię serce Hazzie, i nie mogę wybrać go bo złamię serce tobie. Zdecydowałam więc nie wybierać żadnego z was. Nie jestem jeszcze gotowa aby stawić czoło plotkom, które już od dawna krążą w internecie na mój temat a co dopiero tym, które się pojawią. Jestem chyba zbyt wrażliwa i zbyt słaba aby dawać sobie z tym radę. Przepraszam za taką decyzję, bo wiem że nie tego ode mnie oczekiwałeś, jednak ja inaczej nie umiem - zakończyłam i dopiero wtedy spojrzałam mu w oczy, które śledziły każdy mój ruch.
- Stella - rzekł Zayn łapiąc mnie za ręce i spoglądając głęboko w tęczówki. - To moja wina. To ja naciskałem na ciebie nie dając ci właściwie wyboru. Byłem głupi, ale to przez to że byłem zakochany. Szanuję twoją decyzję i na pewno się na ciebie nie gniewam.
- Przyjaciele? - zapytałam wyciągając w jego stronę dłoń i uśmiechając się lekko.
- Przyjaciele - potwierdził chłopak i uścisnął ją w delikatny ale jednocześnie mocny sposób jakby chciał pokazać jak potężne są nasze więzi.
Po powrocie do domu nie obyło się bez małego ataku Liasia, który zaniepokojony naszym zniknięciem był o jeden krok od wezwania policji. Gdy już wszystko sobie wyjaśniliśmy a ciśnienie Daddy'ego wróciło do normalnego tempa wiedziałam, że czeka mnie teraz rozmowa z Harry'm. Za rękę pociągnęłam go do jego pokoju i zaproponowałam żebyśmy usiedli. Zmartwiony chłopak chwycił moje dłonie i patrząc mi głęboko w oczy zapytał czy wszystko jest w porządku.
- Nie, Harry. Nic nie jest w porządku - powiedziałam.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. Powiedziałam mu więc to samo co Zayn'owi. Że chcę abyśmy zostali przyjaciółmi i że nie jestem gotowa na stały związek. Po skończeniu mojej długiej wypowiedzi w skupieniu czekałam na reakcję Hazzy. On jednak nic nie powiedział. Patrzał się na mnie nieobecnym wzrokiem. Szukałam w jego tęczówkach jakiejkolwiek emocji, która pomogłaby mi go zrozumieć. Takowej nie zauważyłam.
- Harry, powiedz coś - rzekłam cicho a pod koniec tego krótkiego zdania poczułam łzy w oczach.
Sama nie wiem z jakiego powodu.
Kręcony wstał, podszedł do okna i opierając się o parapet zapatrzył się na widok na zewnątrz. Śledziłam jego ruchy czując, że zaraz wybuchnę, podbiegnę do niego i potrząsnę nim żeby wydobył z siebie jakiekolwiek słowo. Minutę później, która wydawała mi się całą wiecznością powiedział:
- Ja nie mogę być twoim przyjacielem.
- Jak to? Dlaczego? Co masz na myśli? - sypałam pytaniami z rękawa niczego nie rozumiejąc.
Loczek odwrócił się w moją stronę i podszedł bliżej. Ja natomiast wstałam i stanęłam przed nim.
- Nie mogę być twoim przyjacielem bo nie czuję się nim. Ja chcę być kimś więcej - odparł i zrobił krok w moim kierunku.
Pomiędzy nami była jedynie mała przestrzeń. Podczas westchnięcia jakie wykonał niemalże czułam jego ciepły oddech na moich policzkach. Zielonooki wykonał jeszcze pół kroku tak że stykaliśmy się klatkami piersiowymi, które unosiły się w tych samych momentach.
- Nie... Harry... Wybacz, ja nie mogę - wyjąkałam i wybiegłam z pokoju.
Tydzień później.
Dzień 27, noc - Perspektywa Stelli
Siedzimy wszyscy pod blokiem operacyjnym, w którym lekarze wykonują Harry'emu jakiś zabieg. Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało. Łzy ciekną mi ciurkiem po policzkach i nie mogę zrobić nic co mogłoby zatrzymać tą czynność. Chłopcy oraz Tues i Kora starają się mi jakoś pomóc, pocieszają, pomagają, próbują rozweselić i odciągnąć od sali jednak ja nie mogę się ruszyć. Wiem, że to jest moja wina. Przeze mnie Harry leży za tymi białymi drzwiami i walczy o życie. To wszystko przeze mnie. Jeśli on nie przeżyje to będzie to moja wina. Moja! Jeśli on nie przeżyje i to i ja się zabiję, bo wiem, że świat bez niego nie jest nic wart.
Kiedy uświadomiłam sobie, że go kocham? Teraz. W tym momencie doszłam do wniosku, że jestem w nim zakochana. Oddałam mu moje serce nawet o tym nie wiedząc. Tydzień temu powiedziałam mu żebyśmy zostali przyjaciółmi a on sprzeciwił się temu. Nie przyjął tego do wiadomości. Później, przeprosił mnie i poszedł na ugodę zgadzając się na moje warunki. Wiedziałam, że nie jest mu łatwo. Cierpiał. W jego oczach w tamtej chwili widziałam smutek, żal, rozpacz, rozterkę i milion innych uczuć, które nim zawładnęły.
Teraz wiedziałam co dziewczyny miały na myśli mówiąc 'Tylko jeden z nich cię kocha, drugi jest jedynie zauroczony'. To Harry naprawdę mnie kochał. Zayn dał się ponieść pierwszemu wrażeniu. Być może chodziło o rywalizację lub o zwykłe, głupie zauroczenie. Nic więcej. Dlatego to on przyjął to z takim spokojem, dałam mu po prostu do zrozumienia, że między nami nic nie ma. Otworzyłam mu oczy. Jestem pewna, że Zayn znajdzie taką dziewczynę, która będzie na niego zasługiwała i która będzie go kochała. Ja nie byłam tą osobą. Nie byłam go godna.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi do sali operacyjnej. Wyszła z niej młoda pielęgniarka, której ręce były całe od krwi. Chciałam spróbować ją zatrzymać jednak uprzedził mnie Liam. Kobieta nie odpowiedziała mu nic, nawet się nie zatrzymała. Spieszyła się. Zakręciła się za rogiem aby po chwili wrócić z kroplówką krwi.
Schowałam twarz w dłoniach, które oparte miałam o kolana. Cicho pochlipywałam. Czułam, że moje serce się zaraz zatrzyma.
Dzień 27, wieczór - Perspektywa Stelli
Zajmując dwie kanapy w salonie, nieudolnie próbowaliśmy wymyślić jakiś odpowiedni pomysł na spędzenie sobotniego wieczoru. Wykluczaliśmy najdziwniejsze i najbardziej nieodpowiednie pomysły zapominając o starych i sprawdzonych.
- Chodźmy po prostu na imprezę - wypalił Niall a nam od razu rozjaśniły się tęczówki.
Byliśmy tak zajęci myśleniem nad oryginalnymi planami, że nawet do głowy nam nie przyszło aby iść się najnormalniej w świecie zabawić. Każde z nas pobiegło do swojego pokoju chcąc przygotować się na dzisiejszy wieczór.
Gdy znalazłam się już w pomieszczeniu, które poniekąd należało do mnie podeszłam do szafy w celu znalezienia jakiegoś odpowiedniego stroju. Zdecydowałam się na elegancję z odrobiną tajemnicy. Klasyczna, czarna mini, którą kupiłam jeszcze w Polsce, tego samego koloru koturny projektu Mary Jane oraz puzderko ze złotym paskiem.
Z gotowym zestawem powędrowałam do łazienki, gdzie po wzięciu szybkiego prysznica ubrałam go na siebie. Włosy wysuszyłam a ich końce lekko zakręciłam. Usta pomalowałam krwiście czerwoną szminką a oczy mocno podkreśliłam.
Gdy byłam już gotowa powróciłam do salonu, gdzie czekała już połowa moich przyjaciół. Zayn - ubrany w białą koszulkę z napisem 'Cool kids don't dance', czarne rurki i białe sneakersy, Liam - ubrany w biały t-shirt, ciemne rurki, krótkie, białe Conversy i szarą koszulę w kratę, Louis - ubrany również w koszulę w kratę, jeansy i krótkie, białe Conversy i Niall - ubrany białą koszulkę i ciemne jeansy, do których dobrał białe Air Maxy.
Cierpliwie czekaliśmy na przyjście Tues, Nelki i Harry'ego, którzy na szczęście nie kazali na siebie długo czekać i po chwili jechaliśmy już samochodem z wynajętym szoferem w kierunku centrum miasta.
Miejscem, w które zmierzaliśmy okazał się klub o jakże wdzięcznej nazwie 'Paradise'. Cóż, zobaczymy czy rzeczywiście jest tam jak w raju.
Do wejścia ciągnęła się długa kolejka. Przepustki sprawdzali dwaj dobrze zbudowani ochroniarze. Chłopcy nie czekając w kolejce po prostu podeszli do mężczyzn a Zayn pokazał im coś co niestety nie dane mi było zobaczyć. Po chwili wszyscy zostaliśmy wpuszczeni do środka.
Tuesday od razu pociągnęła Lou na parkiet. Nie ma się czemu dziwić, ta dziewczyna naprawdę kochała taniec. Na dyskotekę ubrała się w obcisłą, różową, cekinową sukienkę z rękawami 3/4. Strój dopełniały wysokie, cieliste obcasy.
Nel i Niall poszli zająć miejsce w loży. Dziewczyna była ubrana w piękną, koronkową i zwiewną sukienkę z paskiem, który dokładnie podkreślał jej talię. Dobrała do niej wysokie obcasy. Swoje włosy, które zazwyczaj były zakręcone, dzisiejszego wieczoru miała idealnie wyprostowane.
Liam poszedł zamówić dla nas jakieś drinki. Chłopak próbował dzwonić do Danielle aby spytać się czy nie ma czasem ochoty udać się z nami na imprezę, ta jednak występowała dziś na koncercie Lmfao w Liverpool'u. Zayn'a od razu porwała jakaś brunetka i nawet nie zorientowałam się kiedy zniknął nam z oczu.
- Zatańczysz? - szepnął mi do ucha Harry.
Dzisiejszego wieczoru ubrany był w czarną koszulkę z krótkim rękawem, ciemne rurki i białe, wysokie Conversy.
W tym harmiderze nawet z takiego bliska ledwo co go usłyszałam. Pokiwałam twierdząco głową i ujęłam jego dłoń, którą w moim kierunku wyciągnął.
Przez następne dwie godziny szaleliśmy na parkiecie co jakiś czas robiąc sobie przerwy na drinka. Wszyscy byliśmy już nieźle wystawieni, no może z wyjątkiem Liam'a, Nelki i Niall'a, którym alkohol nie był potrzebny żeby dobrze się bawić.
Sama już nie wiedziałam z kim tańczę. Z każdą piosenką moim partnerem stawał się kto inny. Tym razem jeśli się nie mylę był mocno napity brunet. Na oko był w moim wieku ale głowy nie daję. Zaczął się niebezpiecznie do mnie przystawiać. Jego ręce z mojej talii wędrowały coraz niżej. Nie byłam aż tak upita żeby tego nie zauważyć, zdjęłam jego ręce i położyłam je z powrotem na plecach. Chłopak uśmiechnął się złośliwie i mruknął mi do ucha:
- Nie bądź taka nie dostępna.
Odepchnęłam go od siebie i zła skierowałam się w stronę łazienki. Opłukałam ręce i spojrzałam w lustro. Poprawiłam minimalnie makijaż i wyszłam. Tuż pod drzwiami stał owy brunet, z którym tańczyłam chwilę temu. Zbliżył się do mnie, na tyle blisko, że niemal stykaliśmy się ciałami. Cofnęłam się ale wtedy poczułam zimną ścianę, o którą opierałam się plecami. Chłopak z zadziornym uśmieszkiem zrobił krok w moją stronę i ujął mój podbródek w dłoń. Poczułam jego ciepłe wargi na moich ustach. Całował mnie coraz zachłanniej posuwając się z pocałunkami po mojej szyi. Próbowałam go od siebie odepchnąć był on jednak zbyt silny.
Wtedy zdarzyło się coś na co w głębi duszy liczyłam. Bruneta ode mnie odciągnął Harry, który jednym mocnym zamachnięciem uderzył przeciwnika w twarz. On nie został mu dłużny i po chwili obaj okładali się pięściami nie tylko po twarzy ale i po reszcie ciała. Starałam się ich rozdzielić ale byłam zbyt słaba.
Byłam ogromnie wdzięczna gdy do interwencji wskoczyli Zayn i Niall, którzy odciągnęli Harry'ego od chłopaka. Liam razem z Lou przytrzymywali bruneta. Kornelia i Tuesday podeszli do mnie i zaczęły pytać się czy wszystko w porządku. Pokiwałam twierdząco głową i starając się opanować złość, która mną szargała zacisnęłam ręce w pięści. Byłam zła na Harry'ego. Krew ciekła mu z nosa, i łuku brwiowego a pod okiem miał wielkie limo. Po co wtrącał się w tą bójkę. Przeze mnie zrobił sobie krzywdę.
Zła jak osa wyszłam z klubu i przeszłam przez ulicę stając obok postoju dla taksówek. Wyciągnęłam telefon z torebki i już wykręcałam numer, gdy z lokalu wyszedł Harry. Nie rozglądając się na boki wszedł na jezdnię. Zza rogu ulicy wyłonił się samochód. Jechał zdecydowanie za szybko. Zdołałam wydobyć z siebie jedynie stłumiony krzyk jego imienia gdy auto potrąciło mojego przyjaciela. Szybko podbiegłam do jego bezwładnego ciała a łzy lały się po moich policzkach niczym strumyki. Uklęknęłam przy nim i potrząsnęłam nim.
- Harry! Nie... Nie rób mi tego... Nie! - krzyczałam do niego.
Chłopak uniósł zmęczone powieki i uśmiechnął się blado. Ścisnął moją dłoń i wyszeptał zanim całkowicie stracił przytomność:
- Kocham cię, Stella...
~*~
Cześć. Wybaczcie za tą dwumiesięczną przerwę. Wynikła ona z braku weny z naszej strony. Pewnie zastanawiacie się dlaczego rozdział jest z perspektywy Stelli a nie Tuesday, otóż Majka nie miała pomysłu na 26 rozdział i poprosiła mnie abym wykonała to za nią :) Mam nadzieję że podoba Wam się ten rozdział i zmieniliście nastawienie do Stell. Od teraz już wszystko stało się jasne. Co sądzicie? :) Czekam na Wasze opinie z niecierpliwością.
Teraz parę spraw organizacyjnych ;D
1. Zmieniliśmy bohaterów, zajrzyjcie tam ;)
2. Zmiana wyglądu bloga, bam! Co uważacie?
3. Ja (Agata) będę dodawała do rozdziałów gify, obrazki itp., mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ten pomysł.
4. Zrobiłam specjalny zwiastun promujący ten blog. Byłoby mi miło gdybyście napisały w komentarzu co o nim sądzicie :)
5. Mam nadzieję, że od teraz już nie będzie problemów z dodawaniem rozdziałów i będą się pojawiały systematycznie :>
6. Ogromnie Wam dziękujemy za 10 a nawet 12 tysięcy odwiedzin!!! Jesteście wspaniali, dziękujemy :')
Czekam na Wasze komentarze z niecierpliwością, do napisania, Aga - @stylesplanetx xxx
ŚWIETNY Rozdział. Ubustwiam ! Mam nadzieję, że Harry wyzdrowieje ;)
OdpowiedzUsuńWeź mi nie uśmiercaj Harry'ego ! Proszę ! ;c
OdpowiedzUsuńNo nareszcie! :D A jak mi uśmiercisz Harrego to napuszczę na ciebie Miję! a wiedz że z nią nie ma żartów! :D
OdpowiedzUsuń